poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Kiedy posag był ważniejszy niż miłość.

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Kiedy posag był ważniejszy niż miłość.:   „Mój przyszły zięć mnie zrujnuje - chce dużego posagu - No to go przegoń - No jak ?   Mam pozwolić, żeby córka starą panną   został...

Kiedy posag był ważniejszy niż miłość.


 „Mój przyszły zięć mnie zrujnuje - chce dużego posagu
- No to go przegoń
- No jak ?  Mam pozwolić, żeby córka starą panną została  ?”

   To była klasyczna dyskusja ojców, którzy mieli córki i musieli dać panu młodemu posag, o który prosił a raczej jakiego żądał. Tradycja posagu, która ma swoje korzenie w starożytności, przetrwała do czasów nowożytnych, jako skodyfikowane prawo i była koszmarem dla każdej greckiej rodziny.
Przygotowywanie wiana zaczynało się już praktycznie od dnia narodzin dziewczynki. Gromadzono wełnę, prześcieradła, kołdry, poszewki na poduszki, dywaniki, ubrania i bieliznę. Matki przez lata gorączkowo dziergały na drutach i tkały na krosnach a ojcowie walczyli o zabezpieczenie córkom nieruchomości, a jeśli tego zapewnić nie mogli, oddawali im zwierzęta.
Przekazanie posagu było świętem dla całej wioski.
Tradycyjnie na tydzień przed ślubem, przyjaciółki panny młodej odświeżały, prały i  przygotowywały zgromadzoną dla panny młodej wyprawkę. 


  Wszystkie rzeczy, które rodzina kupiła lub sama wykonała, zbierano w skrzyniach i wysyłano do domu pana młodego. Czwartek był zwykle dniem przeniesienia i była to wielka uroczystość, ponieważ procesja przyjaciół i krewnych, przy dźwiękach muzyki i ludowych przyśpiewek, towarzyszyła posagowi, który był przenoszony na plecach albo załadowany na osły lub muły, czasami wozy, w zależności od jego wielkości. 


 Do dnia ślubu wiano panny młodej było wystawione na widok publiczny, aby sąsiedzi mogli zobaczyć, ocenić i  skomentować dobra zgromadzone  przez rodzinę.
Było to święto dla wioski, ale wielka udręka dla tych młodych kobiet  które często w tamtych latach były traktowane jak produkt na sprzedaż - co było niezwykle upokarzające.


  Zaręczyny i ślub poprzedzały negocjacje, które były oparte na strategii. Pan młody ustalał warunki i jeśli jego propozycja była do przyjęcia, zawierano umowę przedmałżeńską. Oczywiście w najtrudniejszej sytuacji znajdowały się najbiedniejsze rodziny, które nie mogły zapewnić córkom dużego posagu aby je wydać za mąż, co wiązało się z ryzykiem, że dziewczęta „zostaną na półce”, jak się mówi do dziś o niezamężnych kobietach w Grecji.
Z drugiej strony bogaci stawali się bogatsi, ponieważ woleli się bogato ożenić, żeby powiększać swoje i tak już duże majątki.
Posag był głównym czynnikiem, który decydował o małżeństwie. Nieważna była uroda dziewczyny, jej charakter, czy uczucia pana młodego w stosunku do  przyszłej partnerki życiowej, ważny był tylko i wyłącznie posag.
A posag obejmował  wszystko, co zapewniało panu młodemu wygodne życie; od biżuterii i gotówki po mieszkania i ziemię. W większości przypadków umowa była nieoficjalna, dokonywana słownie, ale były też oficjalne umowy posagowe, które były częścią aktu notarialnego.


  Ale zdarzali się, i to wcale nie tak rzadko - o czym rozpisywała się ówczesna prasa -wyłudzacze posagów, oszuści matrymonialni, Złą sławą, w tamtym okresie, cieszył się tak zwany ateński „Arsen Lupen” – bohater powieści „Arystokrata Lopoditis”- który przejmował posagi młodych kobiet a następnie znikał jak kamfora. Kiedy się pojawiał wszyscy byli przekonani, że wygrali los na matrymonialnej loterii; młody, przystojny a przede wszystkim bogaty, z dobrą pozycją w dużej firmie i drogim samochodem, szybko zyskiwał zaufanie swoich potencjalnych ofiar. Sielanka trwała jednak krótko, do momentu kiedy nie położył ręki na posagu…

Arystokrata Lopoditis

  Można też przeczytać w starych gazetach o przypadkach morderstw, kiedy to mąż zabił swoją żonę, ponieważ jej rodzina nie dała mu posagu, który mu obiecano.
Z biegiem czasu ten „prawny obowiązek posagu” zaczął wywoływać silne protesty i różne społeczne kampanie ale prawdziwy bunt przeciwko niemu wybuchł w 17 społecznościach na terenie Rumeli. Kierowany był przez  rolnika o imieniu Kosta Kitsos z wioski Agios Georgios, który sporządził memorandum dla królowej Fryderyki, wzywając ją do podjęcia inicjatywy zniesienia „ posagu”, jako czynnika, który zniewala rodziny i nie daje młodym szans na radość, szczęście i miłość.

  Stopniowo cała Grecja zaczęła się buntować przeciwko „ prawu posagowemu” i pierwsze kroki podjęto w 1978, kiedy powołano specjalną komisję ustawodawczą w celu uchylenia przepisów dotyczących posagu. Komitet odważnie powiedział „nie posagowi” i wezwał do zniesienia tego prawa, mówiąc, że rodzice nie będą musieli dawać posagu dziewczynom, ale zapewnią swoim dzieciom - chłopcom i dziewczętom - wszystkie środki niezbędne do zawarcia  małżeństwa i założenia rodziny.
 Jednak ostateczne zniesienie posagu nastąpiło dopiero w 1983 r. Przynajmniej oficjalnie…
c.d.n.


środa, 22 kwietnia 2020

Zabij kota, wygnaj świnię - średniowieczny przepis na zarazę

   Mówią; w domu wisielca nie mówi się o sznurze a w czasach zarazy o zarazie, ale...nie mogłam się powstrzymać.

   Powszechnie wiadomo, że w ciemnych latach średniowiecza, kiedy ignorancja, głupota i fanatyzm religijny sięgnęły zenitu, rozpoczęto dzikie polowanie na czarownice. Oficjalny kościół - poprzez Świętą Inkwizycję, ale także przestraszone masy niewykształconych ludzi - torturował, a następnie spalił wiele tysięcy kobiet (skazanych magów było znacznie mniej), biorąc je za narzędzia szatana na ziemi.



   To co nie jest powszechnie znane to to, że w tym nieustannym polowaniu na przedstawicieli diabła, większość ofiar nie była dwunożna ...ale czteronożna.
Przez ponad cztery stulecia ludzie w całej Europie, systematycznie krzywdzili i zabijali koty, wierząc, że są demonicznymi stworzeniami. Zwłaszcza czarne koty nie miały szans na przetrwanie, ponieważ nie były uważane za diabelskie zwierzęta, ale za reinkarnacje czarownic, które przybrały tę formę, aby uniknąć kary przedstawicieli Boga.


   Wielu historyków badających wielkie epidemie, które nawiedziły średniowieczną Europę i zdziesiątkowały jej populację, postrzegało pogrom kotów jako kluczowy parametr w przenoszeniu chorób zakaźnych. Powód był prosty: różne formy zarazy, które nawiedzały stary kontynent i przyjęły ogólną nazwę „czarna śmierć”, miały za głównych nosicieli, myszy. Drastyczne zmniejszenie liczby kotów z powodu ich zabijania, doprowadziło do nadmiernego wzrostu populacji myszy, z którymi ludzie nie mieli, oprócz kota, innego sposobu walki - nie było wtedy trucizn dla eksterminacji gryzoni
Zwłaszcza w brudnych miastach klasy średniej ludzie i myszy mieszkali razem.

    Innym zwierzęciem, które według historyków odgrywało pośrednią rolę w rozprzestrzenianiu się epidemii, była świnia (?)
Ze względu na ich rosnącą populację, po XII wieku wiele dekretów, zakazywało wstępu i karmienia świń na ulicach zamkniętych średniowiecznych miast.
Dozwolona była tylko, na potrzeby wielmożów i kawalerii, obecność psów i koni.
Resztę zwierząt hodowano wtedy poza murami i wprowadzono je do miasta tylko w celach handlowych, albo zabijano na miejscu w celu zapewnienia pożywienia mieszkańcom. W przypadku krów, owiec, kóz i drobiu decyzja była słuszna, ale jeżeli chodzi o świnie to sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Ich usunięcie przyczyniło się do szybkiego pogorszenia warunków sanitarnych średniowiecznych miast.
W naszych czasach wydaje się to absurdalne, ale w XII i XIII wieku gęsto zaludnione miasta z wąskimi labiryntowymi uliczkami nie miały wody, kanalizacji ani usług śmieciarskich. Ludzie wyrzucali swoje odchody i śmieci prosto z domów na ulice. Stada wszystkożernych świń pełniły tam wtedy rolę zbieraczy, pożerając wszystkie odpady organiczne wytwarzane przez ludzi, którzy tam mieszkali. Odchody prosiąt mogły brzydko pachnieć, ale nie były zaraźliwe. Przeciwnie, zepsute jedzenie, które zalegało w miastach po usunięciu świń, było źródłem infekcji. Myszy miały pole do popisu.


  Oczywiście ludzie nie wiedzieli tego wszystkiego. Mieszkali w śmieciach z myszami i skazywali koty na śmierć jako narzędzia szatana. Nikt nie wie, czy to błędne przekonanie, że czarny kot przyniesie nieszczęście jak go spotkasz na swojej drodze, powstało w tym okresie, ciemnego średniowiecza. Nie jest wykluczone, że przesądy te istniały wcześniej i tylko były sprytnie  wykorzystane w średniowieczu przez łowców czarownic.
 c.d.n.



sobota, 18 kwietnia 2020

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Co ma piernik do wiatraka a Hipokrates do aspiryny...

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Co ma piernik do wiatraka a Hipokrates do aspiryny...:     2500 lat temu pewna kobieta zwijała się z bólu; jęczała, wyła, krzyczała   jakby ją przecinali na pół. U jej posłania czuwał ojciec m...

Co ma piernik do wiatraka a Hipokrates do aspiryny ?


    2500 lat temu pewna kobieta zwijała się z bólu; jęczała, wyła, krzyczała  jakby ją przecinali na pół. U jej posłania czuwał ojciec medycyny Hipokrates. Wszystko co mógł dla niej zrobić, żeby złagodzić jej ból, to dać trochę kory wierzbowej do gryzienia. Kory z drzewa które rosło wszędzie. Proszę się nie śmiać z tego „prymitywnego” lekarza, ponieważ wielki Hipokrates dał kobiecie w ciąży dokładnie to, co współczesny lekarz daje dzisiaj – aspirynę !


    Słynna aspiryna narodziła się z głównego składnika pnia wierzby, kwasu salicylowego (salicylanu). Hipokrates obserwował kojące działanie kory drzewa od V w. p.n.e. ale upłynęło wiele, wiele wieków zanim udało się stworzyć najsłynniejszy środek przeciwbólowy wszechczasów w formie, którą wszyscy dzisiaj znamy.



   Kolejny raz usłyszymy o kwasie salicylowym od brytyjskiego księdza setki lat później. W 1763 roku Wielebny Edmund Stone doradzał swoim wiernym, żeby żuli korę wierzb jak odczuwają nieznośny, silny ból. Dopiero później naukowcy odkryją, że kwas salicylowy (salicylan) jest silnym środkiem przeciwbólowym, który może jednocześnie uchronić ludzkie ciało przed infekcjami. Niestety kwas był bardzo żrący dla żołądka i wiele osób po zażyciu go wymiotowało.
w XIX weku podjęto wiele prób wykorzystania kwasu w medycynie i szukano sposobów na ograniczenie jego niepożądanych skutków ubocznych.      


  W 1853 roku francuski chemik Charles Frederick Gerhard, zupełnie przypadkowo spowodował związek chemiczny kwasu salicylowego z chlorkiem acetylu. Nieświadomie stworzył aspirynę. Stracił jednak tytuł ojca aspiryny ponieważ nie kontynuował nad nią prac, bo cały proces chemiczny wydawał mu się zbyt skomplikowany. Tytuł otrzymał kilka lat później, w 1897 roku chemik Felix Hoffmann, który pracował dla niemieckiej firmy farmaceutycznej Bayer. Ojciec Hoffmana cierpiał na reumatoidalne zapalenie stawów i zażywał kwas salicylowy w leczeniu bólu.   Jednak stary Hoffman nie mógł znieść skutków ubocznych tego leku, więc jego syn chemik, próbował znaleźć sposób, aby uczynić go bardziej dla ojca przyswajalnym.
W rzeczywistości młody Hoffman zrobił to samo co Gerhard, z tą różnicą, że kwas salicylowy mógł być teraz wytwarzany chemicznie, a nie pobierany z roślin, dzięki czemu uzyskany związek był bardziej stabilny. Po tym sukcesie Hoffman poszedł do dyrektora firmy, aby z dumą przedstawić wyniki swoich badań, ale Heinrich Dresser odrzucił go jako bezużyteczny i prawdopodobnie niebezpieczny lek.

Felix Hoffmann

  Ale Hoffman nie zaprzestał badań i wkrótce odkrył inną substancję diacetylomorfinę, której działanie było zadziwiające. Według badań nowe odkrycie dawało wyjątkowe uczucie euforii i sprawiało, że pracownicy czuli się bohaterami, dlatego substancja została później nazwana heroiną. Z powodu heroiny, która po raz pierwszy została wydana jako syrop na kaszel, Bayer stracił zainteresowanie drugim odkryciem Hoffmana - aspiryną. Hoffman jednak się nie poddał i postanowił zabrać swoje nowe odkrycie do berlińskich szpitali. Dopiero jak lek zyskał uznanie u samych pacjentów Bayer postanowił rzucić okiem na aspirynę.

   Wkrótce Hoffman zobaczył, że jego lek zaczyna się sprzedawać, niestety nieszczęśnik nie pomyślał wcześniej o jego zabezpieczeniu, więc aspiryna zaczęła przynosić zyski koncernowi a nie jemu. W marcu 1899 roku Bayer opatentował lek a Hoffman nie otrzymał ani grosza z zysków. Załamał się i wyjechał do Szwajcarii studiować historię sztuki.


   Do końca I wojny światowej Bayer miał wyłączne prawo do produkcji leku, ale kiedy Niemcy przegrały wojnę, Wielka Brytania, Rosja, Francja i Stany Zjednoczone zgłosiły część praw do aspiryny. Ich myślenie wcale nie było złe, ponieważ do dziś produkcja tego leku jest ogromna. Szacuje się, że osiemdziesiąt miliardów tabletek zużywa się każdego roku w Stanach Zjednoczonych, a pięćdziesiąt miliardów w Europie.
c.d.n.

niedziela, 12 kwietnia 2020

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Dlaczego Grecy przed świętami bielą wapnem swoje d...

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Dlaczego Grecy przed świętami bielą wapnem swoje d...:   Co roku w Wielkim Tygodniu  g reckie gospodynie domowe, na wyspach i w prowincjonalnych miasteczkach, malują swoje domostwa na biało. W...

Dlaczego Grecy przed świętami bielą wapnem swoje domostwa ?


  Co roku w Wielkim Tygodniu greckie gospodynie domowe, na wyspach i w prowincjonalnych miasteczkach, malują swoje domostwa na biało. W dzielnicach toczy się rywalizacja o to czyje będzie piękniejsze. Uważają jedynie na to, żeby nie zabrudzić obejścia.



   Żeby bielenie szło sprawnie, decydują się robić to w godzinach, kiedy zbyt wielu przechodniów nie kręci się po okolicy. Po zakończeniu dzieła, siadają przed swoimi domami,  podwórkami i przez kilka godzin przeganiają  wszystkich pieszych, żeby Broń Boże nie podeptali i nie pobrudzili świeżo pomalowanych schodków, ścieżek  i podwórek ...



  Bielenie domów i dziedzińców było od dawien dawna zwyczajem mieszkańców prowincji. Wybrano biały kolor, ponieważ był synonimem czystości i porządku. Domy i obejścia były bielone co najmniej trzy razy w roku (Boże Narodzenie, Wielkanoc, 15 sierpnia) wewnątrz i na zewnątrz, bielono podwórka, tarasy i  drzewa. Zwłaszcza na Wielkanoc, ważne było, aby dziedziniec był schludny i czysty w momencie, gdy w Wielki Piątek przejdzie procesja z Epitafium.


   Tradycja bielenia  wapnem była głęboko zakorzeniona w Grecji od czasów starożytnych. Wapień (wapno, piasek wraz z włóknami roślinnymi i zwierzęcymi) był tradycyjnym tynkiem wewnątrz i na zewnątrz domu już w okresie mykeńskim.
W 1350 r. w regionie Morza Śródziemnego szalała zaraza. Republika Genui nałożyła na Prowansję, Korsykę i Północne Włochy, nakaz bielenia wapnem domów i obejść. Prawie sto lat później te środki sanitarne zostały przeniesione do Hiszpanii, a następnie do arabskich miast Morza Śródziemnego. Brytyjczycy od 1650 r. stosowali profilaktycznie tę metodę. a wkrótce ją rozpowszechnili we wszystkich portach Morza Śródziemnego, jako środek ochrony zdrowia publicznego.

Od XVI wieku w basenie Morza Śródziemnego i głównie na wyspach kolor biały stał się dominującym kolorem świątyń ...



  Na wyspach wapno stało się synonimem czystości i piękna od XIX wieku. Mieszkańcy południowych Włoch, Hiszpanii, Korsyki, Sardynii, Majorki i Afryki Północnej płacili grzywnę, jeśli nie wybielili domu. Kontrole organów ds. Zdrowia były częste, po to by uniknąć pandemii, które często miały miejsce i eksterminowały populacje. W rzeczywistości najbardziej narażonymi obszarami były obszary przybrzeżne, na których zacumowane były statki, które prawdopodobnie przywlekały choroby i epidemie ...


   Kiedy wybuchły epidemie cholery; w Neapolu w 1913 r. i na Sycylii w 1925 r., nakazano bielenie obszarów wokół domów, magazynów rolniczych i inwentarza żywego. W Grecji środek ten wprowadzono w ograniczonym zakresie w 1928 r., kiedy wybuchła gorączka denga (infekcyjna choroba tropikalna wywoływana przez wirus dengi) w Atenach i innych regionach.
Dziesięć lat później Metaxas – premier greckiego rządu - wydał dekret nakazujący bielenie wapnem wszystkich domów i obejść na wyspach. Celem tego nakazu było, jak się możemy domyślić, zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych, które rozlały się po całym kraju i atakowały nawet ptaki domowe. Jednocześnie pojawiły się inne choroby zakaźne np. jaglica (bakteryjna infekcja oczu), które były skutkiem nieprzestrzegania zasad higieny. Wapno uważano wtedy za główny środek dezynfekujący – ponieważ stosowanie chloru nie było jeszcze powszechne. I w ten oto sposób wszystkie domy na wyspach, chcąc nie chcąc, przybrały białą barwę - pod czujnym okiem żandarmerii.  W następnych latach zniesiono przymus bielenia, ale wielu mieszkańców miało jeszcze zapasy wapna w swoich komórkach z czasów Metaxasa, poza tym stało się to pewnego rodzaju nawykiem i przynajmniej trzy razy do roku bielili swoje domostwa, żeby je oczyścić z wszystkich możliwych mikrobów.
   W 1955 r. Królowa Fryderyka, za namową „wyższych sfer”, przedstawiła premierowi K. Karamanlisowi propozycję reklamowania wysp. Było to zdjęcie z dobrze zachowanymi domami na Mykonos. Białe domy z niebieskimi detalami stały się od tego momentu znakiem rozpoznawczym Morza Egejskiego ....


Wyspiarze do dziś zachowali biały kolor domów, ponieważ oprócz aspektów higienicznych są jeszcze estetyczne no i praktyczne. Promienie słoneczne odbijają się od białych ścian i dzięki temu domy wewnątrz są chłodniejsze.
I w ten oto sposób bielenie wapnem stało się tradycją i do dziś jest wizytówką  greckich wysp i oznaką ładu i porządku…
c.d.n.

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Artemizja - nieustraszona kobieta admirał, którą p...

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Artemizja - nieustraszona kobieta admirał, którą p...:    Jest rok 480 p.n.e. Persowie pod dowództwem młodego króla Kserksesa – syna pokonanego w 490 r p.n.e. przez Ateńczyków pod Maratonem Da...

Artemizja - nieustraszona kobieta admirał, którą pokonała … miłość.


   Jest rok 480 p.n.e. Persowie pod dowództwem młodego króla Kserksesa – syna pokonanego w 490 r p.n.e. przez Ateńczyków pod Maratonem Dariusza - przygotowują się do decydującego starcia z Grekami. Pokonali ich wcześniej w bitwie pod Termopilami i teraz chcą zadać ostatni decydujący cios.
Grecka flota czeka na nich pod Salaminą, miejsce to nie było wybrane przypadkowo, wręcz odwrotnie, Grecy dobrze wiedzieli co robią. By zmusić Persów do stoczenia bitwy w miejscu dla siebie dogodnym, posłużyli się fortelem. Dowodzący Grekami Temistokles wysłał do przeciwników swojego zaufanego perskiego sługę, który naopowiadał im historii o rozłamie wśród Greków. Tego właśnie było trzeba Kserksesowi. Kazał gotować się swoim wojownikom do boju, przekonany, że stoczy walkę ze słabym i zdemoralizowanym przeciwnikiem. Zwołał na naradę swoich dowódców i  ogłosił im swoją decyzję, dotyczącą planowanej bitwy. Nikt nie odważył się sprzeciwić królowi oprócz jednego admirała. Tym admirałem była Artemizja, królowa Halikarnasu, Kos, Nisyros i Kalymnos.

  Wywodziła się z możnego i wpływowego rodu. Jej ojciec, Lygdamis, był satrapą Karii, państwa zamieszkanego w przeważającej większości przez ludność grecką. O matce wiemy tylko, że pochodziła z Krety. Państwo, którym przyszło jej władać, w 545 roku p.n.e. zostało podbite przez Persów, ale zachowało pewną niezależność. Po śmierci męża objęła władzę w Karii, rezydując w Halikarnasie, jej małżonek najwidoczniej nie dorównywał jej pod żadnym względem, skoro jego imię nie zostało w ogóle zapamiętane przez historię.
  Artemizja odradzała Kserksesowi walkę na morzu, przekonywała go, mówiąc:
 „Mężowie greccy przewyższają naszych na morzu, tak jak mężczyźni przewyższają kobiety. Jaki masz powód Panie, by stawić czoła Grekom na morzu, gdzie Twoje zwycięstwo nie jest pewne. Wszak zająłeś już Ateny, zająłeś resztę Grecji czy ktoś był w stanie na lądzie Cię powstrzymać ?”
I zakończyła swoją mowę następującymi słowami:
” Dobrzy ludzie zwykle mają złych poddanych, podczas gdy źli mają dobrych poddanych. Ty, jako najlepszy człowiek na świecie, masz złych poddanych. Żaden z tych, którzy twierdzą, że są sprzymierzeńcami, nie przyniesie nam korzyści.”
Niestety Kserkses choć szanował Artemizję nie posłuchał jej wskazówek, zdania nie zmienił i zaatakował Greków pod Salaminą - bitwę przegrał z kretesem. 

Bitwa pod Salaminą (mal. Wilhelm von Kaulbach

  Osobą, która wyróżniła się w walce z Grekami była oczywiście Artemizja. Choć jej flotylla nie dorównywała rozmiarami pozostałym, to zwróciła uwagę wszystkich. Grecy zauważyli, z nieopisanym zdumieniem, że najdotkliwsze ciosy perskiej floty pochodzą ze statku, który jest pod rozkazami kobiety. O ile w państwie perskim udział  kobiety admirała w bitwie, został zaakceptowany przez samego króla, o tyle w Grecji odebrano to jako zniewagę. dlatego wyznaczyli za schwytanie Artemizji niebotyczną nagrodę w wysokości 10 tysięcy drachm (dla porównania; przeciętna dniówka ówczesnego greckiego robotnika wynosiła jedną drachmę)
Jednak królowej Halikarnasu udało się ocaleć z pogromu i to dzięki sprytnemu manewrowi. Uciekając przed ścigającą ją trierą – greckim okrętem, zaatakowała sojuszniczy okręt  Kalyndyjczyków. 
„Kiedy nań wpadła i zatopiła, dzięki szczęśliwym okolicznościom podwójną sama odniosła korzyść. Bo dowódca trójrzędowca attyckiego, widząc ją uderzającą na okręt barbarzyński, sądził, że okręt Artemizji albo jest helleński, albo przechodzi od barbarzyńców do Hellenów i im pomaga; dlatego zawrócił i skierował się przeciw innym okrętom” – pisał Herodot.



   Staranowana przez Artemizję jednostka należała do sojuszniczych Kalyndyjczyków i była dowodzona przez ich króla, Damasitymosa. Zdaniem Herodota to dziwne zachowanie królowej zostało przez nią zaplanowane już wcześniej i  było aktem zemsty na królu Kalyndii za zatarg, do którego, jego zdaniem, doszło, kiedy oboje przebywali pod Hellespontem.
Kserkses, nie kryjąc podziwu dla fortelu władczyni, miał powiedzieć, że w jego armii „kobiety stały się mężami, a mężczyźni kobietami” Chcąc dowieść, jak bardzo ceni Artemizję, przesłał jej w nagrodę grecki rynsztunek wojenny, a nieudolnego, jego zdaniem, dowódcę całej floty „uhonorował” przesłaną mu w darze… niewieścią suknią i kądzielą.
Po przytłaczającej porażce Persów, którą przewidziała Artemizja, Kserkses nauczony doświadczeniem, już nigdy nie zignorował jej rad i tak kiedy perski generał Mardoniusz, zaproponował kontynuację kampanii z 300 tysiącami ludzi, król natychmiast poprosił ją o zdanie. Królowa przekonała go, że powinien wrócić do Persji, i zostawić Mardoniusza samego  - żeby dokończył robotę.
 „Jeśli Mardoniuszowi uda się to, co jego zdaniem, może zrobić, zwycięstwo będzie Twoje. Jeśli przegra, Grecy nie odniosą prawdziwego zwycięstwa, ponieważ pokonają Twojego poddanego” – powiedziała
Kserkses posłuchał i wrócił do kraju,  Mardoniusz zginął w bitwie pod Platejami a jego armia została przez Greków całkowicie rozbita.

Bitwa pod Platejami

  Dalsze losy Artemizji nie są do końca znane. Jeżeli wierzyć Herodotowi, niedługo po bitwie wyjechała do Efezu, gdzie na polecenie Kserksesa miała opiekować się jego synami – co było dowodem jego zaufania.
  Niestety wiemy jak zakończyło się życie Artemizji, los splatał jej brzydkiego psikusa.  Ta, przez całe życie silna i nieustraszona kobieta, zapałała płomiennym uczuciem do niejakiego Dardanusa z Abydos, mężczyzna jednak okazał się odporny na jej wdzięki i nie odwzajemnił jej gorącej miłości. Zrozpaczona, nieszczęśliwa królowa Halikarnasu, Kos, Nisyros i Kalymnos, której nie był w stanie pokonać żaden najpotężniejszy wróg, popełniła samobójstwo, rzucając się w morskie odmęty z wysokiej skały.
c.d.n.