sobota, 24 kwietnia 2021

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Jak Filopappos znalazł się na Wzgórzu Muz?

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Jak Filopappos znalazł się na Wzgórzu Muz?:      Z pewnością, każdy kto był w Atenach na Akropolu, widział wzgórze Filoppapu, ale myślę, że nie słyszał o Filopapposie a to od jego imie...

Jak Filopappos znalazł się na Wzgórzu Muz?

    Z pewnością, każdy kto był w Atenach na Akropolu, widział wzgórze Filoppapu, ale myślę, że nie słyszał o Filopapposie a to od jego imienia wzięło nazwę zielone wzniesienie, które znajduje się naprzeciwko Akropolu. Kiedy dotrzesz na jego szczyt masz wrażenie, że możesz wyciągnąć rękę i dotknąć Partenonu. W starożytności nazywano go  Wzgórzem Muz albo Muzejonem, bo według mitologii tam, przy akompaniamencie liry, śpiewał swoje hymny uczeń Orfeusza słynny Muzajos. Mówiono też, że tam był jego grób. 


    Filopappos - bo o nim mowa - nie był Ateńczykiem nie był nawet Grekiem ale Syryjczykiem. Był wnukiem ostatniego króla Kommageny (Syrii) Antiocha IV a jego pełne imię to Gaius Julius Antiochus Philopappos. Twierdził, że jest następcą tronu, mimo że jego królestwo nie istniało odkąd zajęli go Rzymianie i uczynili z niego jedną z prowincji.
Kiedy w 72 roku Rzymianie zdobyli jego ojczyznę, wyjechał i osiedlił się w Atenach. Ale nie myślcie, że był biednym uchodźcą, o nie! Za zgodą Rzymian zabrał ze sobą część skarbów z podbitego królestwa. Bogaty Syryjczyk został przyjęty w biednych Atenach z otwartymi ramionami, tym bardziej że grosza im nie skąpił. Wkrótce został darczyńcą Dionizji – świąt na cześć Dionizosa, następnie  Grecy  mianowali go obywatelem Aten  a później ogłosili zwierzchnikiem miasta. Ateńczycy szanowali miłość cudzoziemców do swojego miasta, a zwłaszcza złoto, które Ci hojnie rozdawali.

   Między 114 a 116 r. Filopappos zbudował swój grób na szczycie Wzgórza Muz. Nie był to zwykły grobowiec, ale cały monumentalny pomnik nagrobny  ogromnych rozmiarów. Fasada - zwrócona w stronę Partenonu - miała 12 metrów wysokości, a cały pomnik miał wielkość obecnego trzy- lub czterokondygnacyjnego budynku mieszkalnego. Był ozdobiony płaskorzeźbami przedstawiającymi samego Filopapposa na rydwanach, uczestniczącego w różnych ceremoniach, otoczonego przez Ateńczyków, sługi itp. 

  Do dziś nie wiadomo jak to się stało, że pozwolono mu zbudować ten brzydki, toporny pomnik próżności, naprzeciw najbardziej wyrafinowanego pomnika kultury światowej. Dziwi to tym bardziej, że w tamtych czasach nie można było chować ludzi poza murami Akropolu, ani w jego okolicy - a tym bardziej na świętym Wzgórzu Muz. Ale widocznie tego kto miał władzę i pieniądze, żadne zakazy tego typu nie obejmowały.



  Z tego architektonicznego bubla, który jest najbardziej charakterystycznym przykładem upadku sztuki antycznej, przetrwał do dziś tylko niewielki front. Resztę zburzyli Turcy, aby z jego materiałów zbudować na Akropolu, minaret.

 cdn.

sobota, 17 kwietnia 2021

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Co łączy tort urodzinowy z wojnami perskimi?

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Co łączy tort urodzinowy z wojnami perskimi?:    Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego zdmuchujemy świeczki na torcie w dniu naszych urodzin? Pewnie nie, mimo że robimy to wszyscy; dz...

Co łączy tort urodzinowy z wojnami perskimi?

   Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego zdmuchujemy świeczki na torcie w dniu naszych urodzin? Pewnie nie, mimo że robimy to wszyscy; dzieci, młodzież, dorośli osoby starsze, każdy z nas przynajmniej raz w życiu poddał się tej tradycji i niewątpliwie przyjemności.



 I tutaj Was zaskoczę, bo korzenie zwyczaju umieszczania świeczek na tortach i słodyczach. sięgają czasów starożytnych i związane są z kultem bogini Artemidy - bogini łowów zwierząt, lasów, gór i roślinności; wielkiej łowczyni ale też bogini księżyca i śmierci.
Uważa się, że bogini Artemida – tutaj jako bogini księżyca - wsparła Ateńczyków podczas wojen perskich. W czasie decydującej bitwy morskiej pod Salaminą, skierowała światło księżyca na miejsce gdzie była ustawiona flota Ateńczyków, oświetliła „egipskie ciemności”, które tej nocy panowały na morzu i pomogła w ten sposób w rozgromieniu przeważającej siły Persów.


   Oczywiście Ateńczycy docenili to co dla nich zrobiła Artemida i nie pozostali jej dłużni. Co roku podczas trwania święta Artemidy Munichijas – czyli księżycowej -  składali jej w ofierze (oczywiście oprócz innych ofiar, w tym ze zwierząt) duże okrągłe ciastka - w kształcie księżyca w pełni - które nazywano amfifontes, to znaczy „światło dookoła”. To światło dawały oczywiście świece, które na tym cieście zapalali. Nie wiemy jak dokładnie wyglądały, ale najprawdopodobniej miały kształt małych pochodni. Przed złożeniem ofiary zdmuchiwano płomień, żeby życzenia razem z dymem, który wznosił się do nieba, dotarły ze świata ludzi do świata bogów.


Czyż nie robimy dzisiaj dokładnie tak samo? Zanim zdmuchniemy świece wymyślamy sobie marzenie, życzenie z nadzieją, że „siły wyższe” pomogą nam je spełnić albo zrealizować.
Ale w jaki sposób świeczki i tort (okrągłe ciasto) dotrwały do naszych czasów i zostały powiązane z urodzinami?
Oficjalna wersja mówi, że pierwsi po tę tradycję sięgnęli Niemcy w XVIII wieku. 
Podczas imprezy urodzinowej (Kinderfest) dziecko dostawało w prezencie duże okrągłe ciastko - tort urodzinowy -  na którym umieszczone było tyle świec ile właśnie lat kończyło, plus jedna świeczka. Ta dodatkowa świeczka symbolizowała długowieczność a jej płomień, życie na kolejny rok. Wszyscy wierzyli, że dzieciak przeżyje aż do kolejnych urodzin, które znowu będą razem świętować (co w tamtych czasach wcale nie było takie pewne). Tortu nikt nie ważył się ruszyć aż do wieczora, do momentu kiedy świeczki nie zaczynały się dopalać, jak ten moment się zbliżał, solenizant mógł pomyśleć sobie życzenie, zdmuchnąć je i zjeść kawałek urodzinowego tortu... z rozpuszczoną świeczką – pychota J

   Jedno wiem na pewno. Już nigdy tort nie będzie dla mnie zwykłym tortem a świeczki zwykłymi świeczkami, już zawsze oczami wyobraźni będę widziała wielką tarczę księżyca i jego poświatę oświetlającą triery Ateńczyków, gotowych do walki na śmierć i życie o swoją wolność.


Cdn.



 

 


sobota, 10 kwietnia 2021

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Czy starożytni Grecy byli blondynami?

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Czy starożytni Grecy byli blondynami?:     Mało jest tematów, które wywoływałyby tyle kontrowersji co kolor skóry i włosów starożytnych Greków. Skąd wzięło się   przekonanie, że s...

Czy starożytni Grecy byli blondynami?

   Mało jest tematów, które wywoływałyby tyle kontrowersji co kolor skóry i włosów starożytnych Greków. Skąd wzięło się  przekonanie, że starożytni Grecy byli blondynami ?


Sprawcą całego zamieszania jest sam Homer. „Iliada” i „Odyseja” to najwcześniejsze zachowane teksty literackie napisane w języku greckim. Jesteśmy pewni ojcostwa znacznej części prac starożytnego greckiego poety, ale Homer wciąż jest dla nas tajemnicą, tak jak był dla większości starożytnych Greków. W dziełach Homera niektórzy greccy bogowie i wojownicy (np. Achilles) są opisywani jako blondyni – czy aby na pewno ?

   No właśnie.  Postrzeganie kolorów w starożytności, różniło się znacznie od naszego, dzisiejszego. Achilles w Iliadzie jest opisany przez Homera jako „Xanthos”(Ksanthos), co we współczesnej grece oznacza blondyna, jednak najprawdopodobniej nie było tak za czasów Homera. Możemy to zweryfikować poprzez fakt, że kiedy Grecy spotkali Celtów (plemię jakby na to nie patrzeć - blondynów) opisali ich jako „Białowłosych”, co dowodzi, że „Xanthos” znaczyło coś zupełnie innego. Sam Arystoteles porównał ten kolor do rzeczy, które dziś nazwalibyśmy brązowymi, więc prawdopodobnie oznaczało to szatyna albo bruneta. 


   W dzisiejszych czasach antyczne greckie słownictwo dotyczące kolorów jest dla nas naprawdę dziwne. Na przykład słowo „argos” - powolny - było używane w odniesieniu do rzeczy, które nazywamy białymi, ale także do piorunów i to nie tylko do koloru, ale także do rodzaju błyskawicy. Słowo „chloros” - chlorofil, było używane dla nazywania; zielonej roślinności, ale także dla piasku na brzegu, dla łez i krwi oraz dla bladej skóry kogoś, kto jest przerażony.
Zaskakujące jest również to że, niektóre starogreckie nazwy koloru określały ruch, i tak słowo „Xanthos” (blondyn) jest etymologicznie powiązane z innym, „blondem”, co oznacza szybki, żywy bieg. Tak więc, rzeczownik „blondyn” z pewnością odnosi się do włosów brązowych, przymiotnik natomiast opisuje słynne szybkie nogi Achillesa i jego…  niestabilność emocjonalną.
A „czarna skóra” Odyseusza?  Czy Odyseusz był naprawdę czarny? A może był „opalony”? Po raz kolejny obserwujemy, jak różne tłumaczenia kierują i naprowadzają dzisiejszych czytelników do wyobrażania sobie tych bohaterów w zupełnie inny sposób. Stąd wniosek, że żeby dobrze zrozumieć tekst homerycki, musimy odejść od współczesnego  sposobu myślenia.


  Za tym pozornie prostym pytaniem, jak przetłumaczyć jedno słowo z języka starożytnego na współczesny, kryje się wielka debata, filozoficzna, językoznawcza ale także praktyczna, która zajmuje uczonych od ponad wieku: „Czy różne kultury postrzegają i wyrażają kolory na różne sposoby? ”Nie jest to pytanie, na które możemy tutaj odpowiedzieć ale ważne jest, aby nam uzmysłowić to, że wczesne greckie terminy dotyczące kolorów były i są w centrum tych dyskusji.


   Ugryźmy jeszcze ten temat od strony antropologii.
„Niedopuszczalne jest stwierdzenie, że współcześni Grecy różnią się fizycznie od starożytnych Greków; takie stwierdzenie opiera się na nieznajomości greckiego charakteru etnicznego ... „  grzmiał w 1939 roku antropolog Carleton Coon  (Rasy Europy) i miał rację dlatego, że Grecy są mieszanką typów rasowych, z których dwa, najważniejsze: atlantycko-śródziemnomorski i alpejski są dominujące na terenie Grecji od epoki brązu do dnia dzisiejszego. Wszystkie starożytne czaszki znalezione w grobowcach mykeńskich – należące do wyższych klas rządzących w tej części Grecji -  sugerują, że starożytni mieszkańcy tego regionu byli śródziemnomorskim podtypem rasy białej europejskiej, podobnie jak w przypadku przeważającej liczby współczesnych Greków.


A co ma tutaj do powiedzenia  genetyka?
Każda próba odpowiedzi na pytanie „jak wyglądali starożytni Grecy” musi opierać się na badaniach genetycznych, a nie na hipotezach. W badaniu opublikowanym w 2017 roku w czasopiśmie „Nature” przeanalizowano DNA ze szczątków 19 osób z Grecji kontynentalnej i Krety i porównano go z materiałem genetycznym współczesnych Greków. Pierwotni posiadacze DNA (Minojczycy i Mykeńczycy) żyli między 2900 a 1200 p.n.e. Wyniki badań potwierdzają ideę ciągłości genetycznej między tymi cywilizacjami a współczesnymi Grekami  i rysują nam przypuszczalne granice świata greckiego Ważne jest, aby wiedzieć, że ludzie pochodzący z danego regionu mają geny ze wszystkich poprzednich cywilizacji tego regionu, co pokazuje, że ludność grecka nie była odizolowana. Jednego możemy być pewni, a mianowicie tego, że starożytni Grecy mieli genotyp i fenotyp podobny do genotypu i fenotypu dzisiejszych Greków. Istnieją jednak pewne różnice, Grecy z epoki brązu mieli, zdaniem genetyków, ciemniejszą skórę, oczy i włosy, były też niżsi : średni wzrost starożytnych szkieletów wynosił około 163 cm dla mężczyzn i 153 cm dla kobiet.

Reasumując.
Skoro współcześni Grecy są genetycznymi potomkami starożytnych Greków i należą do tej samej - z punktu widzenia antropologii – rasy, to chyba trudno uwierzyć, że ich przodkowie byli blondynami. NIE, starożytni Grecy, na pewno nie byli blondynami (choć nie można wykluczyć istnienia blondynów w ówczesnym społeczeństwie - ale z pewnością były to wyjątki) Natomiast śmiało można powiedzieć, że greccy wojownicy opisani przez Homera nie byli raczej podobni ani do Davida Gyasiego (Achilles w serialu BBC) ani do Brada Pitta (Achilles w hollywoodzkim filmie „Troja”).

cdn.