sobota, 28 grudnia 2013
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Aleksander Wielki - upadek i śmierć.
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Aleksander Wielki - upadek i śmierć.: Część 3 Aleksander Wielki walczył bez przerwy od pięciu lat, stworzył największe imperium na świecie nim skończył 25 lat. Po rozbic...
Aleksander Wielki - upadek i śmierć.
Część 3
Aleksander
Wielki walczył bez przerwy od pięciu lat, stworzył największe imperium na
świecie nim skończył 25 lat. Po rozbiciu Persów wkroczył triumfalnie do
Babilonu. Miasto wyszło mu na spotkanie, witali go kapłani i urzędnicy, szedł
po dywanie z kwiatów, wręczono mu dary i klucze do cytadeli i skarbca. Wkrótce
został ukoronowany na króla. Teraz ruszył na Persepolis, gdzie królowie perscy
trzymali swoje skarby - zabrał 180 000 talarów złota i srebra (dziś
wartość ok. 2,5 mld funtów).
Ruiny pałacu Dariusza I w Persepolis
Aleksander był wielkim zdobywcą, jednak jak ojciec
pił zbyt dużo. Podczas jednej z pijackich biesiad w Persepolis, spalił z
żołnierzami pałac Dariusza - sam rzucił
pierwszą pochodnię i patrzył jak jedna z najpiękniejszych budowli
starożytności, zmienia się w popiół. Musiał dać swoim ludziom satysfakcję po
podboju Persji – przecież mieli się zemścić. Gdy rankiem otrzeźwiał pewnie
gorzko żałował swojej bezmyślnej decyzji. Dla żołnierzy wielka przygoda zaczęła
tracić swój urok, mieli dość ciągłych wojen, tęsknili za domem, byli obcy w
obcym kraju, nie rozumieli zwyczajów jego mieszkańców, co gorsza Aleksander
przejął niektóre z nich. Jego ludziom nie podobało się, że brał Persów do
swojej armii, zapraszał ich na swój dwór, w końcu zaczął się uważać za jednego
z nich – przyjął ich zwyczaje, ich stroje. Dla Macedończyków było to niedopuszczalne,
nie poszli tam udawać Persów, tylko podbić ten kraj.
Rodzina Dariusza III przed Aleksandrem Macedońskim
Głównym celem Aleksandra
było zapisanie się w historii, a jedynym sposobem by to osiągnąć - dalsze
podboje. Żołnierze mogli chcieć wracać do domu, ale on musiał iść naprzód, by
ciągle wzmacniać swą sławę i chwałę. Chciał podbić cały świat, by pokazać, że
jest kimś wyjątkowym, najpotężniejszym człowiekiem na ziemi. Tak bardzo oderwał
się od swoich korzeni, że wziął sobie Perską żonę, nie rozumiał jak mocno
uraził rodaków. Ślub z perską księżniczką wzmocnił jego pozycję w Persji, ale
był zniewagą dla jego żołnierzy.
Wesele w Suzie; Aleksander poślubia Statejrę, a Hefajstion –
Drypetis
Co gorsza nakazał by wszyscy oddawali mu cześć
w perski sposób nazywany proskynesis – czołobitność, Grecy dotąd chylili czoło
tylko przed bogami. Jeżeli nawet Aleksander znał opinie żołnierzy nie
przejmował się nimi, nawet gdy wykryto spisek przeciwko niemu. Niejaki Filotas
i jego ojciec Parmenion zostali oskarżeni o zamiar zabicia króla, zarzut był
poważny - zabił bez sądu obydwóch. To
był dopiero początek długiej serii mordów. Dwa lata później to samo spotkało zbyt
śmiałego przyjaciela Aleksandra, oskarżony o zamiar zabicia króla, szybko
zginął. Paranoja Aleksandra rosła, wielki władca tracił swoją charyzmę, znów
zaczął zbyt dużo pić. Skutki były katastrofalne. Na jednej z pijackich biesiad
wspomniał swojego ojca Filipa mówiąc, że nigdy nie doceniał jego geniuszu.
Klejtos – jeden z generałów – odparł „To ty go poniżasz twierdząc, że jesteś
synem boga, zresztą Filip był lepszym dowódcą niż ty” Wściekły Aleksander
chwycił oszczep i zabił Klejtosa na miejscu. Według źródeł poczuł wielkie
wyrzuty sumienia, próbował nawet sam się przebić oszczepem, ledwo go
powstrzymano, Klejtos był jego najstarszym przyjacielem.
Spiski przeciw królowi
zaczęły wzmagać na sile, władza zaczęła wymykać mu się z rąk, sytuacja stawała
się trudna, żołnierze byli wzburzeni, niechętnie szli na wschód. Gdy dotarli do
granic Indii Aleksander mordował całe załogi miast, łamiąc obietnice, że
poddając się ocalą życie. Chciał iść dalej, ale po wielkiej bitwie nad rzeką
Hydaspes – dziś Dźhelam, armia się zbuntowała.
Żołnierze byli zmęczeni, nie
widzieli swoich rodzin od ponad 8 lat, oprócz tego mieli dość dyktatorskich
metod dowodzenia Aleksandra, przejętych od obalonego perskiego króla. Zrozumieli, że on nigdy się nie zatrzyma, że
będą tak szli i szli, aż podbiją cały świat – na to się nie zgadzali.
Aleksander aby wyjść z twarzą i nie pokazać, że ustąpił podwładnym ogłosił
oficjalnie, że bogowie mu poradzili by zakończył boje i wrócił do domu.
Zgodził
się na powrót, ale pod jednym warunkiem - uparł się, że będą wracać przez
pustynną Gedrozję (dziś w południowym Iranie), to jedno z najmniej gościnnych
miejsc na ziemi, koszmarny upał i mnóstwo piasku. Brakowało wody a wkrótce i
żywności, żołnierze zjedli swoje konie i szli dalej pieszo.
Dlaczego Aleksander
poszedł przez niegościnną pustynię, zamiast wsadzić ludzi na statki i wrócić
morzem ? Niektórzy twierdzą, że chciał ich ukarać za to że nie poszli z nim
dalej na wschód, płacili życiem za nielojalność. 25 000 żołnierzy, ¾ armii
zginęło na pustyni. Po powrocie do kraju Aleksander szalał, oskarżył część
gubernatorów o spiski podczas jego nieobecności i kazał ich zabić. Wielu
żołnierzy ukrzyżowano. Gdy w roku 324 p.n.e. zachorował i zmarł jego ukochany Hefajstion,
obwiniał wszystkich o śmierć przyjaciela.
Lekarz, który nie zdołał wyleczyć chorego
zginął pierwszy. Przy ciele Hefajstiona zabijano w ofierze młodych ludzi, nakazał
czcić go jak herosa. To wszystko oznaczało, że Aleksander złamał wszelkie normy
obowiązujące w greckiej społeczności, jeśli chodzi o traktowanie ludzi i sposób
pełnienia władzy królewskiej. Nigdy nie odzyskał równowagi po utracie przyjaciela,
wkrótce w Babilonie otworzył swoją ostatnią butelkę wina.
Po kolejnej nocy ostrego
picia poczuł silne bóle brzucha, ogarnęła go gorączka trwająca 12 dni, nie mógł
ustać na nogach i leżał w łóżku, później przestał władać rękami i mówić. Kilka dni
przed 33 urodzinami w roku 323 p.n.e. władca połowy świata zmarł.
Mapa imperium Aleksandra Macedońskiego
c.d.n.
poniedziałek, 23 grudnia 2013
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Kalikantzari – złośliwe skrzaty Świąt Bożego Narod...
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Kalikantzari – złośliwe skrzaty Świąt Bożego Narod...: Życzę z drowych, szczęśliwych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia - i aby nie odwiedzili Was Kalikantzari. Te małe , brzydkie...
Kalikantzari – złośliwe skrzaty Świąt Bożego Narodzenia
Życzę Państwu zdrowych, szczęśliwych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia - i aby nie odwiedzili Was Kalikantzari.
Te złośliwe bestyjki tak
bardzo zazdroszczą ludziom życia na Ziemi, że chcą ją zniszczyć, a przynajmniej
zdemolować. Kiedy nastaje wigilijny
wieczór pojawiają się ich tysiące, wychodzą z każdej możliwej dziury jaka
znajduje się na powierzchni Ziemi; ze studni, z jaskiń, z wąwozów, z każdej
najmniejszej szczeliny.
Boją się światła słonecznego więc w dzień się ukrywają,
za to nocą wychodzą ze swoich kryjówek i
rozrabiają ile wlezie. Jedyny cel - uprzykrzyć życie, każdego napotkanego na ich drodze
człowieka. Małe i zwinne wchodzą do domów przez co się da; przez komin, dziurkę
od klucza, szpary pod drzwiami, oknami - każdy sposób jest dobry. Uwielbiają pluskać
się w dzbanach z olejem, w mleku, w śmietanie. Rozsypują mąkę, kaszę, cukier. brudzą żywność swoimi
brudnymi pazurami, jednym słowem pozostawiają
brud i pobojowisko gdzie i jak się da. Nic nie ukradną, ale pozostawią dom nie
do poznania.
W tych dniach gospodynie szczelnie zamykają swoje domostwa,
więc Kalikantzari
wałęsają się po drogach, wspinają na dachy i szukają jakiegoś komina do
kominka, który gospodyni zapomniała zamknąć.
Żeby się przed nimi w tych
dniach ochronić, pali się kadzidło przy kominku i zawiesza dzwoneczki, żeby - w razie gdy nie zadziała kadzidło - ostrzegły przed intruzami. Te baśniowe stworzenia mają bardzo ważny i istotny
wpływ na nawyki i zwyczaje Bożego Narodzenia w Grecji.
c.d.n.
niedziela, 15 grudnia 2013
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Aleksander Wielki - krwawe podboje i przepowiednie...
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Aleksander Wielki - krwawe podboje i przepowiednie...: Po śmierci Filipa II Macedońskiego władza przeszła w ręce jego syna Aleksandra. Greckie państwa – miasta uznały, że to stosowny moment...
Aleksander Wielki - krwawe podboje i przepowiednie.
Po
śmierci Filipa II Macedońskiego władza przeszła w ręce jego syna Aleksandra. Greckie
państwa – miasta uznały, że to stosowny moment by zrzucić jarzmo Macedończyków - zawsze uważali ich za barbarzyńców. Teby zbuntowały się przeciwko młodemu królowi i
to był ich śmiertelny błąd. Aleksander ruszył na miasto chronione przez mury grube na 2,5
metra, nikt dotąd nie potrafił ich skruszyć. W IV w. p.n.e. oblężenie polegało
na obrzucaniu się kamieniami przy pomocy katapult. Aleksander sięgnął po nowy
wynalazek - balistę, wyrzucała kamienne kule na odległość 100 m. Dzięki temu jej
załoga była poza zasięgiem Tebańskich katapult. Nowa broń pozwoliła mu skruszyć
mury, odtąd już żadne miasto nie było bezpieczne za kamiennymi murami. Gdy mur
runął, potężne niegdyś miasto zostało doszczętnie zniszczone.
Ponad 6 000
mieszkańców Teb zginęło, Tebańczyków nie karał tylko mordował. Wszystkie
greckie miasta dostały sygnał; bunt oznaczał zagładę – to działało. 30 000
ocalałych z rzezi, głównie kobiet i dzieci sprzedano jako niewolników.
Aleksander skutecznie zastraszył Greków, nigdy więcej nie wystąpili przeciwko
niemu. Teraz był gotowy do podboju reszty świata.
Chciał przyćmić militarne
sukcesy ojca i planował atak na potężne państwo perskie. Punktem startu inwazji
była Troja, miejsce legendarnej wojny opisanej przez Homera. Dla Aleksandra
była to pielgrzymka, wychował się na mitach o wyczynach herosów, zwłaszcza
supermena Achillesa. Marzył o tym żeby być drugim Achillesem. Matka Achillesa
dała mu wybór „ Możesz umrzeć stary i zapomniany lub młody okryty nieśmiertelną
sławą”. Płynąc do Troi Aleksander też wybrał to drugie, wierzył że jest drugim
Achillesem, nadczłowiekiem.
Persja była odwiecznym wrogiem Greków, Aleksander
podjął ambitny plan ojca najazdu na Persję pod pretekstem ukarania jej za
spalenie greckich świątyń podczas wojen perskich. Trudno uwierzyć że chciał się
mścić za coś co miało miejsce 100 lat wcześniej – to była tylko wymówka. Tak
czy owak wylądował w Azji Mniejszej i zmierzył się z armią Perską nad rzeką
Granik. Odniósł pierwsze z wielu podobnych zwycięstw, otoczył 3000 wrogów i
wszystkich wyciął w pień – to była krwawa jatka, 2000 jeńców sprzedał do
niewoli. Groził „ zmiażdżę wszelki opór” odniósł zdumiewający triumf, wg źródeł
stracił tylko 200 ludzi. Pokazał, że jest godny miana Achillesa. Persowie
wycofali się a Aleksander zajął Azję Mniejszą.
Po
zwycięstwie nie zrobił rzeczy oczywistej, nie ruszył na południe żeby zająć
porty nad Morzem Śródziemnym, tylko na wschód, do miasta Gordion. Wydaje się to
dziwne ? Nie dla Aleksandra. Pomyślmy o słynnym węźle gordyjskim. Według
legendy w pałacu królów Frygii, stał rydwan przywiązany do ziemi magicznym
węzłem, przez wieki nikt nie potrafił go rozwiązać. Przepowiednia głosiła, że
ten kto to zrobi zawładnie Azją. Aleksander nie oparł się pokusie, przybył do
Gordionu i stanął przed węzłem, lecz zamiast go rozwiązywać jak inni, wyjął
miecz i rozciął go jednym cięciem. To było jego
typowe podejście do problemów – rozwiązywał je siłą.
Opuścił miasto
pewien, że wkrótce zostanie panem Azji i ruszył na podbój świata. Zagarniał
starożytne kraje jakby był turystą , biorącym udział w wycieczce z biura
podróży. Tworzył swoją legendę, jego obraz pięknego bohatera równego bogom
przetrwała do dziś. Coraz mocniej wierzył, że jest kimś specjalnym. Gdy ktoś mu
stawiał opór, uznawał to za osobistą obrazę. Nie tylko pokonywał przeciwnika,
ale go masakrował, przy okazji ostrzegając resztę świata. Po zajęciu Egiptu i
koronacji na Faraona, Aleksander z grupą zaufanych ludzi ruszył na tajemniczą
wyprawę do oazy Siwa, był to 1000 kilometrowy marsz w głąb pustyni. Cokolwiek
było w oazie, musiał wierzyć, że warto ryzykować. Jego zdaniem było warto, był
to kolejny punkt na jego liście; Wyrocznia Ammona w oazie Siwa.
Przybył tu żeby
usłyszeć przepowiednie. Tutaj starożytni rozmawiali z bogami za pośrednictwem
kapłanów. Aleksander chciał uciszyć dawne pogłoski, że miał coś wspólnego z
zabójstwem ojca i czuł potrzebę publicznego oczyszczenia się z zarzutów,
zapytał czy winni zostali ukarani ? Kapłan odparł; „Tak, sprawa zamknięta”
Zadał jeszcze jedno pytanie, najważniejsze „Czy podbiję cały świat ?” Otrzymał
odpowiedź kiepską greką. Kapłan chciał powiedzieć „tak, drogi synu” ale że słabo
znał grekę, pomylił się i powiedział „Tak, synu boga” Aleksander opuszczał Siwę wierząc, że jest
Bogiem. Usłyszał to co chciał usłyszeć i wierzył w to co chciał wierzyć. Jego
megalomania nie znała granic, incydent w świątyni był muzyką dla jego uszu,
jeszcze bardziej wzmocnił jego narcyzm i poczucie wyższości. Teraz miał już
pewność, że jest bogiem, nadszedł czas by wypróbował swoją moc na starym wrogu,
królu Persów Dariuszu.
Tym razem starcie odbyło się pod Gaugamelą. Dariusz miał
ćwierć miliona żołnierzy, Aleksander pięciokrotnie mniej, ale się tym nie
przejął, chciał zmierzyć się z wrogiem i raz na zawsze rozstrzygnąć kto ma
władać Azją. W listopadzie 331 r. p.n.e. Macedończycy i Persowie stoczyli
morderczy bój. Armia Macedońska była najlepsza , nikt jej nie mógł sprostać a Aleksander
był militarnym geniuszem. Dzięki genialnej taktyce i falandze roznieśli wojska
Dariusza w pył.
Po klęsce pod Gaugamelą Persowie zaprzestali oporu, Aleksander
został władcą państwa – był najpotężniejszym człowiekiem na świecie, ale władza
uderzyła mu do głowy i miał drogo zapłacić za swoją arogancję – ale o tym w następnym
poście.
c.d.n.
środa, 11 grudnia 2013
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Aleksander Wielki, geniusz czy psychopata?
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Aleksander Wielki, geniusz czy psychopata?: Aleksander już za życia stał się legendą. Starożytni autorzy opisali jego drogę do władzy, zwycięstwa, intrygi, charakter, przywary,...
Aleksander Wielki, geniusz czy psychopata?
Aleksander już za życia
stał się legendą. Starożytni autorzy opisali jego drogę do władzy, zwycięstwa,
intrygi, charakter, przywary, wygląd, upodobania. Choć znamy dokładnie
kolejność wydarzeń, Aleksander może nabierać cech herosa lub ogarniętego żądzą
władzy psychopaty. Z mieszaniny prawdy historycznej, oszczerstw, legend
i propagandy można wysnuć nieograniczoną liczbę interpretacji.
Aleksander III Macedoński - historia dała mu
przydomek Wielki. Jego stronnicy
widzieli w nim wojskowego geniusza a wrogowie diabła. Na wschodzie ma jak
najgorszą opinię, mówią o nim Iskander Zabójca, Iskander Siewca Śmierci,
Iskander Burzyciel Miast, Iskander Upiór.
Mając
16 lat wygrał pierwszą bitwę, jako dwudziestolatek był królem Macedonii, przed
trzydziestką podbił pół świata. Czy będąc militarnym geniuszem był jednocześnie
ogarnięty obsesją władzy ? A może żądzą zabijania ? Aleksander nie tylko burzył
miasta i niszczył wrogie armie, ale zabijał też niewinne kobiety i dzieci.
Jeśli byłeś jego przeciwnikiem czekał Cię smutny koniec. Zmusił żołnierzy do
marszu przez pustynię - 25 000 zginęło.
Zabił w pijanym szale swojego najbliższego przyjaciela Klejtosa. Ukrzyżował 2 000 ludzi, którzy mu się
sprzeciwili. Mógł maczać palce morderstwie własnego ojca Filipa II
Macedońskiego. To ponura lista - ale czy
te informacje są wiarygodne ?
Dawne źródła ukazują różnych Aleksandrów; Charyzmatyczny
Wódz, Żywy Bóg, Megaloman, Zabójca, Psychopata. Większość danych pochodzi z
dzieła „Czyny Aleksandra” pisanego za jego życia przez nadwornego historyka. Oryginał
niestety przepadł, jednak starożytni historycy chętnie z niego korzystali, i
każdy dorzucał własne zdanie na temat władcy. Plutarch ukazał go jako wielkiego
wodza, niosącego cywilizację barbarzyńcom, Kwintus Kurcjusz widział
w nim młodego idealistę, który stał się cynicznym despotą. Nie wiemy, który z
nich miał rację. Pisali to 400 lat po jego śmierci.
Odkrywanie prawdy o Aleksandrze zacznijmy od jego
dzieciństwa. Urodził się w roku 356 p.n.e. w Pelli, w Macedonii. Jego ojciec
Filip II był wielkim wojownikiem, który życie spędzał głównie na wojnach.
Krążyły pogłoski, że Aleksander był bękartem. Jego matka Olimpias, córka króla
Epiru była kobietą zapalczywą, drażliwą i gotową na wszystko, aby zapewnić tron
swojemu synowi. Aleksander był „maminsynkiem” aż do dnia śmierci regularnie do
niej pisywał. Na pewno był podobny do Filipa – obaj byli wielkimi żołnierzami i
wodzami, ale to z matką był silnie związany. Aleksander wzorował się na ojcu
bohaterze, który jednak był w jego życiu nieobecny.
Filip II Macedoński
W królewskiej rodzinie w czerwcu 336
r. p.n.e.
w starej stolicy Macedonii – Ajgaj doszło do tragedii. W teatrze w
Werginie Król Filip zginął rąk swojego gwardzisty Pauzaniasza. Według Arystotelesa
– filozofa i nauczyciela Aleksandra - sprawa była prosta Pauzaniasz zabił
Filipa sam, z zemsty (W
młodości Pauzaniasz był kochankiem Filipa).
Ale na śmierci króla
najbardziej skorzystał 20-letni Aleksander. Nigdy nie był w dobrych stosunkach
z ojcem, ich relacje pogarszały wątpliwości czy był jego prawowitym synem.
Olimpias mogła bać się, że przyrodni brat Aleksandra, lub też jego kuzyn mają
większe szanse na objęcie tronu. Olimpias i Aleksander mieli powody by pragnąć
śmierci Filipa – no i Filip zginął.
Osobą która wiedziała
kto stał za śmiercią króla był sam zabójca, jednak żołnierze zabili go zanim
zdążył cokolwiek powiedzieć. Późniejsze zachowanie Aleksandra i jego matki było
dość dziwne; Olimpias otwarcie położyła
koronę na zwłokach zabójcy męża,
Aleksander zachował się zgoła inaczej, choć
nienawidził ojca okazywał wielki ból i wystawił mu najwspanialszy pogrzeb w
dziejach Macedonii. Wyglądało to tak jakby matka i syn odgrywali zaplanowane
role. Wystawność pogrzebu i pełen złota grobowiec, według niektórych badaczy
mają świadczyć o tym, że Aleksander przyłożył rękę do morderstwa ojca, a potem
próbował stłumić swoje wyrzuty sumienia, oraz podejrzenia innych. Nie wszyscy zgadzali
się, żeby objął tron, doszło więc do kolejnych mordów. Zginął przyrodni brat
Aleksandra, Olimpias usunęła ostatnią żonę Filipa i ich małego syna i
Aleksander został królem Macedonii.
Niemal natychmiast dwudziestoletniemu
władcy rzucono wyzwanie, Greckie miasto Teby zbuntowało się przeciw następcy –
ale o tym w następnym poście.
c.d.n.
sobota, 23 listopada 2013
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Dionizos – bóg anarchii i burzyciel porządku.
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Dionizos – bóg anarchii i burzyciel porządku.: Dionizos „ciemne alter ego” Apolla. Według oficjalnej wersji, był on jego bratem przyrodnim. Podczas gdy Apolla łączono ze świa...
Dionizos – bóg anarchii i burzyciel porządku.
Dionizos „ciemne alter ego” Apolla.
Według oficjalnej wersji, był on jego bratem
przyrodnim. Podczas gdy Apolla łączono
ze światłem, rozumem i życiem, Dionizos symbolizował ciemność, ekstazę i
ponowne narodziny, ale także stanowił uosobienie bujnej roślinności, pełni
życia i niczym nie okiełznanej radości. Będąc również bogiem wina,
uczty i twórczego natchnienia - stał się ojcem dramatu i teatru. Według
Eurypidesa Dionizos to “bóg rozkoszy, z
którego rodzą się uśmiechy szalone i ludzie czerpią z jego czary radosnej sen i
zapomnienie”. Bachus wyobrażał więc nie tylko dobroczynnego ducha wina, ale
niejako duszę wszystkiego co żyje. Rządził narodzinami, śmiercią i
zmartwychwstaniem.
Corocznie około
zimowego przesilenia, gdy zaczynało przybywać dnia, w świątyni delfickiej w
której znajdował się “grób Dionizosa” zbierały się Bochantki. Z pochodniami w
ręku otaczały jego ołtarz, śpiewały i tańczyły, budząc w ten sposób boga z
zimowego snu. Uważano to za swoiste “Boże Narodzenie”. Od dnia zimowego
przesilenia Dionizos był jedynym panem świątyni w Delfach, zamieszkiwał tam do
dnia letniego przesilenia, kiedy Apollo wracał z Iperwory – krainy która nie
znała zimy. Bachantki po „obudzeniu” boga wychodziły w góry Parnasu by, tym razem, obudzić
siły natury. Ubrane w skóry jelenia z tersami ( laskami owiniętymi wstążkami i zakończonymi szyszkami) w
rękach, podążały za Dionizosem, po najdzikszych zakątkach gór oddając się
radości tańca.
Tańcom towarzyszyły oczywiście muzyka i wino, dużo wina. Jak
mówił Platon; te, którym zawierzył Dionizos piją z rzeki mleko i miód, ogień i
strzały się ich nie imają, dzikie byki padają pod ich dotykiem, gołymi rękami
wyrywają drzewa z korzeniami, wytryskują źródła ze skał pod ich stopami.
Poprzez taniec,
śpiew i rytmiczną muzykę niczym mityczne menady wprowadzały się w stan ekstazy
- zapomnienia religijnego. W przystępie świętego szału, rozrywały
napotkane zwierzęta i spożywały je na surowo. Wreszcie wyczerpane padały bez
zmysłów na ziemię. Szczytem przeżycia była “orgia” uważana za duchowe
połączenie z bóstwem, gdyż orgie dionizyjskie były aktem religijnym. Poczucie
odrębności ciała i ducha prowadziło do wiary w nieśmiertelność duszy.
Homer mówił o nim że jest szalony
albo udaje szaleńca, jednak szaleństwo Dionizosa nie jest chorobą, jest oznaką
zdrowia psychicznego, wychodzi z człowieka najbardziej ukryte ego- dojrzewa i
znajduje ujście, działa jak katharsis, żeby potem móc znowu zachować równowagę
i harmonię.
Według greckiej mitologii, Dionizos
przewędrował cały świat ucząc ludzi uprawy winorośli. Otaczał go orszak złożony
z satyrów i sylenów - demonicznych półzwierząt, półludzi o koźlich rogach,
kopytach i ogonach.
Thiasos - orszak Dionizosa, był
wesoły i hałaśliwy. Wtórowała mu muzyka fletów, bębnów, cymbałów i kastanietów
oraz ekstatyczne pląsy i śpiewy. Na początku orszaku szły osły uginające się
pod ciężarem bukłaków z dostępnym dla wszystkich winem. Sam Dioniozos - półnagi
młodzieniec, jechał w ciągniętym przez pantery, lwy i lamparty złocistym
rydwanie przybranym w girlandy z kwiatów.
W Atenach ku czci Dionizosa
odbywały się cztery różne święta: Małe i Wielkie Dionizje, Lenaje i Nesterie.
Ostatnie dwa były świętami wina - jego wytłaczania i otwierania świeżych beczek.
Najokazalsze były Dionizje Miejskie zwane
Wielkimi. Trwały kilka dni. Ku czci Bachusa odbywano burzliwe procesje, w
których brały udział maski i posągi przedstawiające bóstwa ziemi i płodności.
Podczas głównej procesji, w czasie której niesiono drewniany posąg Dionizosa,
śpiewana była uroczysta pieśń zwana dytyrambem.
Z czasem rytuał stawał się bardziej
poetycki, a w pieśni dytyrambu wykształciła się akcja dramatyczna. Według
Arystotelesa była ona praźródłem greckiego teatru: tragedii, komedii i dramatu
satyrowego. Dytyramb w pierwotnej formie stanowił improwizację i towarzyszył
szaleńczym orgiastycznym pochodom, w czasie których niesiono potężnych rozmiarów
symbol płodności - fallusa.
Od połowy szóstego wieku przed
naszą erą w czasie Wielkich Dionizjów zaczęto organizować widowiska
teatralne. Sztuki dramatyczne pisano w ramach konkursu na cześć boga wina.
Tematem dramatu był zawsze wątek mitologiczny związany z legendami o bogach i
herosach, a uczęszczanie do teatru nie miało już cech aktu religijnego
c.d.n.
wtorek, 19 listopada 2013
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Ksantypa, okropna żona biednego Sokratesa – czyżby...
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Ksantypa, okropna żona biednego Sokratesa – czyżby...: "Nie ma okropniejszej nad Ksantypę baby, bo tłucze Sokratesa dla samej zabawy" Ten fragment piosenki studenckiej z prze...
Ksantypa, okropna żona biednego Sokratesa – czyżby ?
"Nie ma okropniejszej nad Ksantypę baby, bo tłucze Sokratesa dla samej zabawy"
Tortury, jakie według
plotki Ksantypa zadawała mężowi, wielki filozof traktował jako ''ćwiczenie
cierpliwości''. Na jednej z najbardziej znanych rycin szlachetny mąż siedzi pod domem i spokojnie znosi strumień zimnej (a może gorącej)
wody, którą żona po ostrej kłótni wylewa mu na kark. Jak to skomentował ?
„Ksantypa postępuje jak Zeus, najpierw
grzmi a następnie zsyła ulewę”
Ksantypa to kobieta z krwi i kości: młoda, urocza, może nieco
gwałtowna i to sprawia, że niekiedy zdarza jej się stłuc komuś garnek na
głowie. Ale też nie łatwe jest życie żony słynnego, ale ubogiego filozofa,
który nie potrafił zapewnić rodzinie utrzymania. Ksantypa nie nosi
klejnotów, nie stać jej na wspaniałe stroje i pachnidła. Wybitny małżonek twierdzi zresztą kategorycznie: "wolny
człowiek nie powinien pachnąć wonnościami, a tylko potem areny i szlachectwem
duszy". Sokrates nie przywoła nawet do porządku leniwego sługi, i...
"zamiast w pysk trzasnąć, gdy coś źle zrobi, wdaje się z nim w
dysputę".
Była dużo młodsza od
Sokratesa. Ożenił się z nią właściwie pod koniec życia i tylko dlatego, że w
Grecji starożytnej status społeczny kawalera był żaden. Kiedy się ożenił, jego
osoba była już nieodłączną częścią krajobrazu Aten. Ten szpetny i genialny abnegat
- zaczepiający przechodniów, prowokujący, ale też popychany, poniżany, opluwany, nieuznający
właściwych bogów, podważający panujący ustrój, szydził z autorytetów i
prowokował dyskusje, w których zazwyczaj przegrywali mniej wykształceni i nie
tak diablo inteligentni przechodnie. Najprzeróżniejszymi technikami prowadzenia
dysputy, często prowokującym milczeniem, doprowadzał rozmówców do rozpaczy, do
poczucia poniżenia. Skąd wiemy, czy przypadkiem nie ćwiczył tego na Ksantypie?
Sokrates rzadko gościł w domu, a mimo to spłodził troje dzieci, którymi jak mu zarzucał Arystoteles, w ogóle się
nie zajmował. Na barkach Ksantypy spoczywało ich wychowanie i wykształcenie. Sokrates
wiele wieczorów spędzał w domu Aspasiji, hetery Peryklesa, która miała jeden z
najsławniejszych w tamtych czasach salonów, Jak mogła się czuć Ksantypa wiedząc
że, prowadzący tam filozoficzne dysputy Sokrates, otoczony jest uwielbiającymi go
młodzieńcami ?
Ich byt jednak codziennie był zagrożony. Sokrates
nie miał żadnej pracy, nie przyjmował pieniędzy za nauczanie, ani prezentów od
przyjaciół którzy chętnie i szczerze go obdarowywali. Sokrates był dziwakiem nawet jak na standardy
swojego czasu, a „grzechem” Ksantypy było to że chciała mieć przy boku „normalnego”
męża, który będzie miał pracę, zadba o nią i o dzieci. Na szczęście dla nas, a na
nieszczęście dla niej, nie udało się jej go zmienić.
Ksantypa pragnęła
miłości, a była zaniedbywana przez oderwanego od rzeczywistości męża. Mimo to,
pozostanie wiernie przy nim do końca.
W 399 r. p.n.e. nieznany szerzej
poeta Meletos wniósł przed archonta basileusa (urzędnika
zajmującego się sprawami religii) oskarżenie przeciwko Sokratesowi. Oskarżał go
o niewyznawanie bogów, których uznaje państwo, wyznawanie bogów, których nie
uznaje państwo i psucie młodzieży. Sokrates zostaje skazany na karę
śmierci przez wypicie cykuty,
I gdzie wtedy była ta wstrętna Ksantypa ? Oczywiście
przy boku męża. Ksantypa
siedziała w celi z Sokratesem wiele godzin tego dnia, kiedy miał wypić cykutę.
Wyproszono ją wreszcie, bo on nie chciał widzieć jej rozpaczy.
środa, 13 listopada 2013
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Delos– wyspa, na której nikt nie miał prawa się ur...
Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Delos– wyspa, na której nikt nie miał prawa się ur...: Tragiczne dzieje wyspy Apollina Historia Delos jest nierozerwalnie związana z mitologią , Była to wyspa pływająca po morzu, póki...
Delos– wyspa, na której nikt nie miał prawa się urodzić, ani umrzeć
Tragiczne dzieje wyspy Apollina
Historia Delos jest nierozerwalnie związana z
mitologią , Była to wyspa pływająca po morzu,
póki nie osadził jej na miejscu Posejdon - na prośbę Zeusa - aby
nieszczęśliwa Leto, prześladowana przez mściwą Herę,
miała się gdzie ukryć. Tu pod palmą daktylową w towarzystwie lwów, Leto urodziła Apollina
i Artemidę – dzieci Zeusa. (zob. post „Niewierni bogowie – czyli zdrady na
Olimpie”)
Według legendy, Posejdon zakotwiczył wyspę przy pomocy
czterech diamentowych łańcuchów. Grecy do tego stopnia uwierzyli w ten mit
(jeden z wielu na ten temat), że przez wieki, wielu poszukiwaczy skarbów szukało
diamentowych łańcuchów na dnie morza - Co kończyło się najczęściej tragicznie.
Delos była jednym z głównych
ośrodków kultu Apollina. Znajdowała się tu słynna w dziejach Grecji wyrocznia i świątynie, w których z biegiem stuleci nagromadziły
się wielkie skarby, przysyłane przez wiernych i wdzięcznych czcicieli boga.
I to bogactwo stało się z czasem przyczyną nieszczęść i zagłady mieszkańców
wyspy.
W okresie 478–454 p.n.e. Delos była stolicą Związku Morskiego
założonego przez Ateny i
skierowanego przeciwko Sparcie, pomimo iż sama Delos członkiem związku nie była. Tu
początkowo przechowywano w świątyni Apollina wspólny skarb związku,
przeniesiony (454–453 p.n.e.) do Aten pod pretekstem, że tam będzie
bezpieczniejszy na wypadek wojny z Persją. Prawda jest taka, że posłużył Peryklesowi do rozbudowy Aten i odbudowy
zniszczonego przez Persów Akropolu.
W roku 422 p.n.e. mieszkańcy
wyspy zostali wygnani przez Ateńczyków.
Ale zacznijmy od początku;
Jest rok 427 do 426 p.n.e. trwa
wojna peloponeska, w Atenach szaleje zaraza. Ludzie stłoczeni w murach miasta
są w rozpaczliwej sytuacji, padają jak muchy – szacuje się że zmarło ok. 30000 Ateńczyków.
Tukidydes pisze, że Ateńczycy osiągnęli taki punkt „bezwstydu” iż żaden strach
przed bogami, ani ludzkimi prawami nie mógł ich powstrzymać przed podłością. W
takiej atmosferze rozpaczy i niepewności popełnili ohydną zbrodnię „oczyścili”
Delos, rzekomo ze względów religijnych ( a wiadomo, że chodziło o kasę).
Otworzyli wszystkie groby na wyspie, nawet te najświeższe, przenieśli kości
zmarłych na Rheneię i pochowali we wspólnej mogile. Równocześnie wprowadzaj prawo
które; Zakazywało pod groźbą kary śmierci, urodzenia dziecka na terytorium wyspy.
Zakazywało również umierania na wyspie. Więc ciężarne kobiety i ciężko chorzy
musieli przepływać na sąsiednią wyspę Rheneię. Ponieważ od tego momentu nikt się
nie urodził, nikt nie zmarł i nikt nie został pochowany na Delos, Ateńczycy
uznali wszystkich mieszkańców wyspy za bezpaństwowców i w 422 r. p.n.e. wygnali
z wyspy. Wygnańcy schronili się na terytorium Azji Mniejszej w Adramyttionie (dzisiejszy
Edremit) przyjęci przez króla Pontu Farnakesa . Niestety zostali zdradzeni i
wymordowani przez wojska Arsakisa,
nieliczni którzy przeżyli wrócili na Delos, po interwencji wyroczni Delfijskiej.
To niestety nie koniec tragedii
Delos;
Uwolniona od tyranii ateńskiej w
roku 315 p.n.e. Delos
stała się neutralnym ośrodkiem wolnego związku wyspiarzy.
W roku 166 p.n.e. powróciła
jednak pod panowanie ateńskie. Punktem zwrotnym w historii wyspy jest zburzenie Koryntu i Kartaginy przez Rzymian w roku 146 p.n.e., gdyż od tego czasu Delos stała się jednym z
najważniejszych miast handlowych i portowych starożytności (m.in.
handel niewolnikami).
W roku 86 p.n.e. Delos
niestety została zdobyta i zrównana z ziemią przez Menofanesa,
wodza króla Pontu Mitrydatesa, a
mieszkańców wycięto w pień lub (w bardzo małej liczbie) uprowadzono w niewolę.
Następny cios zadali wyspie piraci,
którzy złupili ją w roku 69 p.n.e..
Od tego czasu, pomimo wysiłków
Rzymian, Delos nigdy więcej nie wróciła do swego dawnego znaczenia. W roku 42 p.n.e. Ateny odzyskały kontrolę nad
wyspą, ale podupadła ona już zupełnie i nic nie mogło wskrzesić jej dawnej
świetności. Pauzaniasz pisał,
że gdyby nie nadzorcy i strażnicy, można by wyspę uznać za całkiem bezludną.
I tak jest do dnia dzisiejszego.
P.S. Delos - mała, skalista wysepka w archipelagu Cykladów na Morzu Egejskim, na południowy wschód od Grecji kontynentalnej. Jest to najmniejsza wyspa tego archipelagu o powierzchni 3,6 km², położona między wyspami Rheneia i Mykonos, obecnie zupełnie niezamieszkana.
P.S. Delos - mała, skalista wysepka w archipelagu Cykladów na Morzu Egejskim, na południowy wschód od Grecji kontynentalnej. Jest to najmniejsza wyspa tego archipelagu o powierzchni 3,6 km², położona między wyspami Rheneia i Mykonos, obecnie zupełnie niezamieszkana.
Subskrybuj:
Posty (Atom)