sobota, 27 lutego 2016

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Pierwsi nieznani Maratończycy

Pilot Rezydent Grecja - Barbara Rizou: Pierwsi nieznani Maratończycy:     Jest rok 490 p.n.e. 9000 Ateńczyków i 600 Platejczyków, skruszyło ponad dwukrotnie większe siły perskie pod Maratonem, ratując od znis...

Pierwsi nieznani Maratończycy

    Jest rok 490 p.n.e. 9000 Ateńczyków i 600 Platejczyków, skruszyło ponad dwukrotnie większe siły perskie pod Maratonem, ratując od zniszczenia zarówno Ateny, z młodym nowym ustrojem – demokracją, jak i zachodnią cywilizację.


    Wszyscy uczeni badający ten okres w dziejach Grecji są zgodni co do jednego, zwycięstwo Grekom zapewniły; po pierwsze, genialna strategia Miltiadesa – wodza ateńczyków, po drugie doskonałe uzbrojenie i wyszkolenie ateńskich hoplitów, a po trzecie determinacja z jaką walczyli o wolność swojej ojczyzny. Ale większość zapomina o czymś równie ważnym, o ile nie najważniejszym, a mianowicie o sile fizycznej, elastyczności, wytrzymałości i synchronizacji żołnierzy na polu walki, które były wynikiem wysokiej kultury wojskowej i uprawiania sportu przez Ateńczyków od wczesnych lat dzieciństwa.


    Słynna bitwa na równinie maratońskiej rozpoczęła się prawdopodobnie o godzinie 5:30, a o godzinie 8:30 było już po wszystkim. W ciągu trzech godzin Persowie zostali pobici, zwycięstwo Greków było całkowite. Oczywiście godna podziwu sprawność i wytrzymałość żołnierzy nie spadła z nieba, ale był to rezultat wielu lat spędzonych na żmudnych, intensywnych ćwiczeniach fizycznych. To uprawianie przez nich różnorodnych sportów, od zapasów, pankrationu, boksu, biegów, przez strzelectwo, rzut oszczepem stanowiło podwaliny i fundamenty ich zwycięstwa pod Maratonem. Porównanie strat obydwu stron jest wystarczającym  dowodem aby ukazać kunszt wojenny greckich żołnierzy. Na polu bitwy zostało 6400 martwych Persów i tylko 192 Greków.


     Ale są to fakty mniej lub bardziej nam znane, mało kto jednak wie, jak wyglądał natychmiastowy powrót ateńskich hoplitów do Aten. Perski wódz w noc poprzedzająca bitwę, wprowadził konnicę i część piechoty z powrotem na statki. Zamierzał opłynąć przylądek, wysadzić swe wojsko pod Faliro i uderzyć na bezbronne Ateny, zanim Ateńczycy zdążą wrócić spod Maratony.  Jeśli Persowie sądzili że uda im się w tajemnicy załadować na okręty tysiące koni i żołnierzy – byli w błędzie. Zwiadowcy Miltiadesa odkryli zamieszanie i wszyscy zrozumieli co się święci. Natychmiast po wygranej bitwie - jakby nie wystarczyła im trzygodzinna wyczerpująca walka na śmierć i życie w gorącym słońcu – musieli biec by ratować swoje miasto. To było niezwykłe, skąd po tak ciężkiej bitwie, mieli siły do tego desperackiego, niewiarygodnego wyścigu z Persami. 


     Wyruszyli spod Maratonu, niosąc na sobie i z sobą w sumie 34 kg. (zbroja i broń), dotarli na miejsce przeznaczenia około godziny 16:30 – 17:00, tak więc dobiegnięcie do Aten zajęło im ok 7-8 godzin. Hoplici nie pokonali jednak tylko 42 km - tyle wynosi dystans klasycznego biegu maratońskiego - ale dużo więcej, bo nie zakończyli swojego biegu w centrum Aten na stadionie Panatenajskim, jak współcześni sportowcy, tylko musieli dotrzeć do Faliro, kilka kilometrów dalej. Dotarli na czas i przygotowali się odpowiednio na przyjęcie perskich statków. Jakie musiało być zaskoczenie Persów, kiedy zobaczyli ateńskich wojowników czekających na ich przybycie, wszak Persowie na statkach nie wiedzieli nawet, że przegrali z Ateńczykami bitwę. Jak tylko zorientowali się kto na nich czeka i dlaczego, podnieśli żagle i odpłynęli z powrotem do Azji.


     Trasa którą prawdopodobnie przebyli ateńscy hoplici to zaczynając od Maratony; Rafina, Pikermi, Pallini, Agia Paraskevi, Halandri, Ateny, Faliro. To mniej więcej trasa współczesnego biegu maratońskiego (oprócz Faliro) Ale tutaj nasuwa się pytanie, ilu współczesnych sportowców było by w stanie ukończyć bieg maratoński, po morderczej bitwie, w pełnym rynsztunku - 34 kg. i do tego w gorącym wrześniowym słońcu ? 


     Oczywiście Ateńczycy mieli silną motywację; w mieście zostały ich bezbronne matki, żony i dzieci, wszak wszyscy mężczyźni walczyli pod Maratonem. Czy miłość do ojczyzny, wolność i los ich rodzin nie był najlepszym środkiem dopingującym ? Czy wystarczyło to by wykrzesać z siebie ponadludzkie siły ? Na pewno nie. W przypadku starożytnych Greków siła, hart ducha i sprawność fizyczna były rezultatem codziennych morderczych treningów, zarówno ducha jak i ciała. Nie wystarczyły sprawne mięśnie - to nic w ówczesnym społeczeństwie nie znaczyło - bez sprawnego, wykształconego, „obywatelskiego” umysłu. I właśnie ta harmonia ducha i ciała była w stanie dokonać - z naszego punktu widzenia - czynu niemożliwego. 
Dzisiaj ku czci tych właśnie niezłomnych ateńskich wojowników i Fillipidesa – posłańca, który pospieszył z Maratony z wieścią o zwycięstwie – odbywają się biegi maratońskie. 

Fillipides 
   Oczywiście kończą się w centrum Aten a sportowcy biegną w przyjacielskim otoczeniu, po drogach pokrytych asfaltem a nie po nierównych wertepach pokrytych kurzem, jak to było w starożytności. Średni czas mistrzów to 2 godziny i 15 minut. Dla przeciętnego sportowca-amatora to 4 godziny 30 minut. Dla ateńskich hoplitów ….

 c.d.n.