Dionizos „ciemne alter ego” Apolla.
Według oficjalnej wersji, był on jego bratem
przyrodnim. Podczas gdy Apolla łączono
ze światłem, rozumem i życiem, Dionizos symbolizował ciemność, ekstazę i
ponowne narodziny, ale także stanowił uosobienie bujnej roślinności, pełni
życia i niczym nie okiełznanej radości. Będąc również bogiem wina,
uczty i twórczego natchnienia - stał się ojcem dramatu i teatru. Według
Eurypidesa Dionizos to “bóg rozkoszy, z
którego rodzą się uśmiechy szalone i ludzie czerpią z jego czary radosnej sen i
zapomnienie”. Bachus wyobrażał więc nie tylko dobroczynnego ducha wina, ale
niejako duszę wszystkiego co żyje. Rządził narodzinami, śmiercią i
zmartwychwstaniem.
Corocznie około
zimowego przesilenia, gdy zaczynało przybywać dnia, w świątyni delfickiej w
której znajdował się “grób Dionizosa” zbierały się Bochantki. Z pochodniami w
ręku otaczały jego ołtarz, śpiewały i tańczyły, budząc w ten sposób boga z
zimowego snu. Uważano to za swoiste “Boże Narodzenie”. Od dnia zimowego
przesilenia Dionizos był jedynym panem świątyni w Delfach, zamieszkiwał tam do
dnia letniego przesilenia, kiedy Apollo wracał z Iperwory – krainy która nie
znała zimy. Bachantki po „obudzeniu” boga wychodziły w góry Parnasu by, tym razem, obudzić
siły natury. Ubrane w skóry jelenia z tersami ( laskami owiniętymi wstążkami i zakończonymi szyszkami) w
rękach, podążały za Dionizosem, po najdzikszych zakątkach gór oddając się
radości tańca.
Tańcom towarzyszyły oczywiście muzyka i wino, dużo wina. Jak
mówił Platon; te, którym zawierzył Dionizos piją z rzeki mleko i miód, ogień i
strzały się ich nie imają, dzikie byki padają pod ich dotykiem, gołymi rękami
wyrywają drzewa z korzeniami, wytryskują źródła ze skał pod ich stopami.
Poprzez taniec,
śpiew i rytmiczną muzykę niczym mityczne menady wprowadzały się w stan ekstazy
- zapomnienia religijnego. W przystępie świętego szału, rozrywały
napotkane zwierzęta i spożywały je na surowo. Wreszcie wyczerpane padały bez
zmysłów na ziemię. Szczytem przeżycia była “orgia” uważana za duchowe
połączenie z bóstwem, gdyż orgie dionizyjskie były aktem religijnym. Poczucie
odrębności ciała i ducha prowadziło do wiary w nieśmiertelność duszy.
Homer mówił o nim że jest szalony
albo udaje szaleńca, jednak szaleństwo Dionizosa nie jest chorobą, jest oznaką
zdrowia psychicznego, wychodzi z człowieka najbardziej ukryte ego- dojrzewa i
znajduje ujście, działa jak katharsis, żeby potem móc znowu zachować równowagę
i harmonię.
Według greckiej mitologii, Dionizos
przewędrował cały świat ucząc ludzi uprawy winorośli. Otaczał go orszak złożony
z satyrów i sylenów - demonicznych półzwierząt, półludzi o koźlich rogach,
kopytach i ogonach.
Thiasos - orszak Dionizosa, był
wesoły i hałaśliwy. Wtórowała mu muzyka fletów, bębnów, cymbałów i kastanietów
oraz ekstatyczne pląsy i śpiewy. Na początku orszaku szły osły uginające się
pod ciężarem bukłaków z dostępnym dla wszystkich winem. Sam Dioniozos - półnagi
młodzieniec, jechał w ciągniętym przez pantery, lwy i lamparty złocistym
rydwanie przybranym w girlandy z kwiatów.
W Atenach ku czci Dionizosa
odbywały się cztery różne święta: Małe i Wielkie Dionizje, Lenaje i Nesterie.
Ostatnie dwa były świętami wina - jego wytłaczania i otwierania świeżych beczek.
Najokazalsze były Dionizje Miejskie zwane
Wielkimi. Trwały kilka dni. Ku czci Bachusa odbywano burzliwe procesje, w
których brały udział maski i posągi przedstawiające bóstwa ziemi i płodności.
Podczas głównej procesji, w czasie której niesiono drewniany posąg Dionizosa,
śpiewana była uroczysta pieśń zwana dytyrambem.
Z czasem rytuał stawał się bardziej
poetycki, a w pieśni dytyrambu wykształciła się akcja dramatyczna. Według
Arystotelesa była ona praźródłem greckiego teatru: tragedii, komedii i dramatu
satyrowego. Dytyramb w pierwotnej formie stanowił improwizację i towarzyszył
szaleńczym orgiastycznym pochodom, w czasie których niesiono potężnych rozmiarów
symbol płodności - fallusa.
Od połowy szóstego wieku przed
naszą erą w czasie Wielkich Dionizjów zaczęto organizować widowiska
teatralne. Sztuki dramatyczne pisano w ramach konkursu na cześć boga wina.
Tematem dramatu był zawsze wątek mitologiczny związany z legendami o bogach i
herosach, a uczęszczanie do teatru nie miało już cech aktu religijnego
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz