niedziela, 21 listopada 2021

Zeus żyje!!! Jest wśród nas. Cz.3 ostatnia

 Przez dziesięć miesięcy Zeus spędzał z kapłanką noc, po uroczystościach ku czci bogini Afrodyty.

Ale jedenastego wszystko się zmieniło …

Jedenastego - który był jednocześnie ostatnim w jej kadencji - Zeus z daleka zobaczył procesję płynącą z Pessady, tak jak za pierwszym razem, gdy zobaczył dziewczynę z Ainos. Ale tym razem wszystko było inaczej, nie tak, niezgodne z zasadami. Nie było liści laurowych, gałęzi sosnowych ani szyszek jodłowych z Ainos, które zwykle zdobiły łodzie. Kapłanka nie stała na dziobie pierwszego statku. Na jej miejscu stał wysoki, stary, przestraszony, cierpiętnik o bladej, szczupłej twarzy i długiej brodzie, raczej brzydki. W ręku trzymał symbol. Symbol, który Zeus napotkał kilkakrotnie podczas swoich podróży wzdłuż fenickiego wybrzeża i Kartaginy i na którym widział ukrzyżowanych najgorszych przestępców. Wszystkie łodzie miały krzyż na dziobie. Im bardziej się zbliżali, tym wyższy i bardziej imponujący wydawał się ten trzymany przez starca. Jakby tym „berłem” chciał wziąć morze pod swoje panowanie i odpędzić złe duchy morza w taki sposób, żeby nawet bogowie chwalili i uznawali nowego Pana.

 

  Kiedy przybyli na wyspę i zobaczyli ołtarz oraz świątynię, krzyżowiec wyszedł z nowym „berłem” mocy i pobłogosławił nową władzę na wyspie. Potężny jęk, który wydobył się z wnętrza ziemi i morza, wstrząsnął wyspą – był to sprzeciw bogów, którym odebrano ostatni przyczółek.  I z dzikiego oburzenia zatrzęsła się świątynia, a posąg bogini Afrodyty spadł z ołtarza - gdzie Zeus i Dziewczyna spędzili w miłości tyle nocy - i został tam pochowany w spienionych falach, które kiedyś ją narodziły. Jej moc na Ziemi nie była już pożądana, bo ludzie nie chcieli jej pięknego posągu, ostatniego na Ziemi, który strzegł całej potęgi jej magii.

   Kiedy na wyspie zapanowała nowa wiara, Zeus dostrzegł niechęć ludzi do bogów olimpijskich i złapał się we własne sieci, bo został na zawsze związany z tą wyspą, jako rybak - ponieważ na grzesznych bogów czeka wieczna kara. To dlatego Zeus musiał zostać na Ziemi, podczas gdy inni, niewinni Bogowie udali się na Olimp, żeby móc nas stamtąd do dzisiaj obserwować, poprzez gęste chmury i mgły .Nazwa wyspy uległa wtedy zmianie, bo kapłan tej nowej religii odkrył tajemnicę biednej dziewczyny. Wśród młodych apostołów był przystojny, czarnowłosy młody marynarz, ten sam którego tożsamość ukradł Zeus. Podczas swoich długich podróży przyjął nową religię, więc poproszono go o powrót do ojczyzny. Byłej kapłance łatwo przyszło podążać za takim kaznodzieją -  wszak odnajdowała w nim ukochaną postać ze świątyni Afrodyty. I poślubiła go. Ponieważ jej mąż często półsłówkami napomykał o jej romansie w świątyni Afrodyty, czemu ona jako jego legalna żona zaprzeczała, postanowiła nie żyć dłużej w grzechu i wyznała wszystko proboszczowi swojej parafii. Ten nakazał jej – w ramach pokuty - modlić się w każdą pochmurną, letnią noc, wtedy, kiedy on będzie jej szukał w jej gorączkowych snach. I tak robiła.

   Ale mimo żarliwej modlitwy, nie udało jej się zetrzeć z ciała smaku jego słodkich pocałunków. Diabeł tej pamięci nigdy nie opuści jej całkowicie. Wielokrotnie w milczeniu, przez długie dnie i noce, gdy jej męża marynarza przy niej nie było, jej myśli wędrowały na wyspę Zeusa - tak ją teraz nazywano - i uważała, że tamte boskie chwile były najszczęśliwszymi w jej życiu. Kiedy patrzyła na swego syna, półboga, bawiącego się nago na plaży z dziećmi rybaków, uśmiech pojawiał się na jej ustach i nazywało go wtedy swoim najdroższym, słodkim Zeusem. To oczywiście nie mogło się podobać ani jej mężowi ani księdzu, więc kategorycznie zakazali jej tak go nazywać. Ale dziecko, jak wszyscy potomkowie bogów, w końcu stało się wielkim bohaterem wojny, zagrażając Cesarstwu Rzymskiemu, a jego imię pozostało nieśmiertelne, podobnie jak Herkulesa.

A Zeus?

Zeus dzięki swojemu boskiemu wzrokowi – jedynej mocy, która mu została – mógł oglądać miłosne sceny między żeglarzem a dziewczyną, bez możliwości interwencji i pocieszenia. Widział jak ten ją pieści i przytula, żeby mogła  zapomnieć o duchach przeszłości i mogła żyć z nim spokojnym życiem. Tak jak wszystkie emocje w Bogu Błyskawic - tak i zazdrość -  były bardzo silne a teraz zostały rozpalone do czerwoności przez jego erotycznego przeciwnika. Ta tortura tantalowa była również najgorszą częścią istnienia wygnańca na wyspie, Zeusa. Ale wiedział, że na to zasłużył. Czuł się jak młody Prometeusz, tylko, że jemu codziennie pękało serce.

  Tylko raz w miesiącu – w dniu kiedy dawniej kapłanka składała ofiary Afrodycie – Zeus, na krótko był uwolniony od swojego prometejskiego cierpienia (to wszystko, co Święty Apostoł zostawił mu z poprzedniej wszechmocy). Rano gdy się budził – tak jak wtedy gdy miał w swoich objęciach dziewczynę – czekała na niego, jego czarna łódź ukryta w skałach i przez jeden dzień mógł spokojnie wykonywać zawód, którego wtedy użył w złych intencjach. I robił to z nadludzką przyjemnością, tak żeby ten krótki dzień nadał sens nadchodzącym tygodniom. Płynął szybko -  jak rybak na otwartym morzu - aby ponownie zobaczyć swoją Ziemię. Często, ponieważ był zmęczony zarówno ludzką, jak i boską samotnością, udawał się na pobliską plażę, aby zgubić się wśród innych rybaków. W ten sposób stał się znany w Pessadzie. Uważano, że był  marynarzem z pobliskiej wyspy, który co miesiąc przypływał na Kefalonię do pracy. Inni nazywali go latającym kapitanem, kiedy w cudowny sposób potrafił dotrzeć do Zante a nawet do Patry w jeden dzień. Ale to pływanie Zeusa zawsze musiało kończyć się przed zapadnięciem zmroku. Kiedy niebo stawało się złote, a cienie rosły, musiał dotrzeć do brzegu, aby przed zapadnięciem zmroku łódź wróciła na wyspę Zeusa. W przeciwnym razie straciłby te comiesięczne podróże na rok, ponieważ łódź nie pojawiłaby się ponownie.

    Czasem, ale zdarza się to bardzo rzadko - bo niewielu jest tych, którzy chcą odwiedzić wysepkę Zeusa – to on zawozi tam nieznajomego. Podróż z samym Zeusem, otwiera takiemu śmiertelnikowi umysł i oczy na inne podróże; w jego podróży życia, oraz daje mu zrozumienie wszystkich pięknych i magicznych rzeczy na Ziemi. Dawno temu poprowadził młodego człowieka, Anglika, Lorda i od tego momentu ten stał się wielkim poetą, który całym sercem pokochał Grecję. Klątwą spotkania z Zeusem jest tęsknota za tym co odległe, nieosiągalne, nieuchwytne…

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz