Aż po IV w. n.e. było to najsłynniejsze miejsce
świata starożytnego, łączyło w sobie sztukę, religię i pieniądze na taką skalę
jakbyśmy dziś zjednoczyli bogactwo
banków szwajcarskich, religijne znaczenie Watykanu, popularność Pucharu Świata
i wagę historyczną wszystkich muzeów naraz. Oto Delfy, na zboczach Parnasu w
centralnej Grecji. Dzięki mieszczącej się tu wyroczni Apollina Delfy były
ważnym ośrodkiem świata starożytnego.
Starożytny
mit opowiada, że Zeus wysłał dwa orły z przeciwnych krańców świata, spotkały
się właśnie w Delfach.
W okresie największej świetności świątynia zajmowała
teren 40 hektarów, otaczały ją setki budynków wotywnych, skarbców, portyków i
posągów wzniesionych przez wdzięcznych gości. Niektórzy przebyli setki
kilometrów. Byli tu władcy świata starożytnego od legendarnego króla Midasa w
VIII w. p.n.e. aż po cesarza Hadriana 1000 lat później.
Najważniejszym
międzynarodowym wydarzeniem w Delfach były igrzyska Pytyjskie. Odbywały się co
4 lata i konkurowały z olimpijskimi. Nad świątynią mieści się imponujący
stadion, tu odbywały się biegi, gdzie indziej zawody bokserskie, zapasy i
wyścigi rydwanów. Atleci występowali nago, ich walkę o zwycięstwo obserwowali
przybysze z całego świata greckiego.
Zwycięzcy stawiali pomniki na pamiątkę
triumfu. Jednym z największych skarbów Delf jest WOŹNICA. Znaleziono go w trzech kawałkach na samym początku
wykopalisk, ma 2 m. wysokości i jest jednym z nielicznych zachowanych posągów
greckich z brązu. Nadal zachowały się w nim malowane oczy, srebrne zdobienia,
miedziana opaska na głowę, nawet niektóre srebrne zęby. Woźnica był oznaką
triumfu władcy z dalekiej Sycylii. Jego konie zwyciężyły w wyścigu rydwanów i
chciał by świat o tym wiedział, konie zwycięzcy zaginęły, pozostała tylko
figura niewolnika, który pognał je do zwycięstwa.
Konkurowano jednak nie tylko na stadionie.
W świątyni poniżej ludzie i całe miasta na wyścigi zasypywali bogów coraz to
wymyślniejszymi darami. Całe to miejsce wrzało od przekrzykujących się ludzi
wymieniających informacje. Informacje nie tylko przywożono do Delf ,
ale rozgłaszano je publicznie. W świecie bez mediów Delfy stanowiły wielką
tablicę ogłoszeń. Jeśli miało się ważną wiadomość, należało przyjechać do Delf.
Wiadomość tę przekazywano na wiele sposobów; stawiając posągi, budynki, drogi
czy fundując cenne wazy.
Najczęściej jednak robiono to drogą pisemną, na każdym
budynku widnieją inskrypcje. Jak dotąd archeolodzy doliczyli się 3 000
odrębnych tekstów, na niektóre składają się setki słów. Delfy były dosłownie
Grecką tablicą ogłoszeń. Te przesłania we wszelkich formach przekazywali ludzie
i miasta z bliska i z daleka, przesłania przychodziły niekiedy z miast
odległych o tysiące kilometrów. Zamawiali je najważniejsi ludzie z wielu miejsc
na świecie.
Plutarch
opisując podróże i wizyty w świątyni opowiedział o wieczorze, kiedy z
przyjacielem napotkał napis; Rodopis z miasta Naukratis w Egipcie. Rodopis była
prostytutką, kurtyzaną. Zbiła taki majątek, że ufundowała wiązkę żelaznych
rożnów na których opisała jak zarobiła pieniądze. Plutarch i jego przyjaciel
byli oburzeni umieszczeniem w Delfach takiej informacji.
Najważniejszym przesłaniem w Delfach było – pokaż
się. Im bogaciej i wystawniej – tym lepiej. Ok. 500 r. p.n.e. mieszkańcy wyspy
Sifnos odkryli złoża złota i srebra na swojej ziemi. W dowód wdzięczności
pobudowali skarbiec na swoje ofiary dla Apollina, upakowany złotem, srebrem i innymi cennymi podarkami. Nawet w
porównaniu ze zbytkowną świątynią budynek ten robił wrażenie. Obecnie zostały
tylko fundamenty, na nich umieszczono marmur, przywieziony z rodzimej wyspy.
Był to pierwszy w Delfach budynek wykonany w całości z marmuru. Na gładkich
ścianach umieszczono marmurowe posągi, na których zdobienie nie szczędzono
środków, do ozdobienia skarbca zatrudniona najlepszych greckich rzeźbiarzy.
Od
frontu portyk podtrzymywały Kariatydy, czego dziś nie widzimy, wszystkie rzeźby
były kolorowo pomalowane i inkrustowane szlachetnymi metalami, by uwydatnić
detale rzeźby. Wydaje się krzykliwe ? Właśnie takie miało być.
Z czasem Delfy
dysponowały niesamowitą kolekcją dzieł i posągów. Pamiętajmy o jednym; dla
Greków posągi nie były zimnym kamieniem, wierzono, że żyły oddychały i
odpowiadały na modły, nie powinno się ich postrzegać jako martwe figury, lecz
postaci tętniące życiem.
Skarbiec wyspy Sifnos powstał podczas złotego wieku
starożytnej Grecji, Delfy były wtedy bijącym sercem tego kraju, ale nie tylko.
Delfy stanowiły też kronikę wieku. Każdy doniosły moment w historii zostawał to
uwieczniony w brązie złocie czy marmurze.
Świątynia
stała się skrzynią greckich Victorii wojennych, szczególnie zwycięstw w
wielkich wojnach z Persami. Najpierw Ateńczycy odnieśli zwycięstwo pod Maratonem
w 490 r. p.n.e., potem zwycięstwo pod Salaminą w 480 r. p.n.e. i pod Platejami
rok później. Święcąc te zwycięstwa stworzyli ideę greckiej jedności. Uczczono
ją po raz pierwszy właśnie tu w Delfach.
Miasta walczące pod Salaminą, pierwszy raz
wspólnie jako naród postawiły pomnik - pomnik Apollina.
Do
tej pory wszystkie dedykacje pochodziły od pojedynczych osób lub miast, była to
pierwsza dedykacja od wszystkich Greków, wyraz ich zjednoczenia. To ważny
moment w Greckiej historii. Posąg dziękczynny za bitwę pod Salaminą, pokazywał
nową informację; pewna społeczność myślała o sobie jako o Grekach, byli nie
tylko zjednoczeni, ale też zwycięzcy.
Grecja mogła być w starożytności jednym narodem,
jednym krajem, wspólną ideą – wspaniałą zresztą.
W Delfach znalazło się więcej dedykacji
świadczących o greckiej jedności. Na tym samym tarasie rok albo dwa później
pojawiła się kolejna inskrypcja, która stała się najsłynniejszą z wszystkich
delfickich posągów. Czciła ona zwycięstwo nad Persami pod Platejami. Wyryto na
niej nazwy miast, które wysłały swoich żołnierzy do walki. Była to potężna
kolumna z brązu, spleciona z trzech połączonych węży, zwieńczona złotym
pucharem na trójnogu. Kolumna węży miała aż 9 m, i miała się stać symbolem Delf.
(obecnie zastępuje ją replika mierząca 1,5
m)
Zwycięstwo pod Platejami było doniosłe,
pojedyncze państwa miasta pokonały największe imperium rejonu
śródziemnomorskiego. Od tego momentu greckie zjednoczenie było opiewane przez
poetów, chwalone przez filozofów i kopiowane przez polityków. Ta idea jednak
była zawsze narażona na ryzyko upadku w wyniku sprzeczek i zmagań widocznych
choćby w świątyni. Nawet na tarasie okalającym kolumnę węży, poszczególne
miasta fundowały coraz większe pomniki własnej chwały, mimo ideałów rywalizacja
nie znikała. W tych zmaganiach na prowadzenie wysuwały się Ateny dominujące
przez 40 lat, od 480 r. p.n.e.
Demokracja
ateńska władała imperium, które pewne miasta postrzegały nie jako wyzwoliciela,
ale jak tyrana. Od czasów wojen perskich Ateńczycy obstawili świątynię w
Delfach pomnikami, które miały świadczyć o ich wyższości nad innymi. Zaczęło
się od skarbca na uczczenie bitwy pod Maratonem. Na tym skarbcu Tezeusz –
bohater ateński, zabójca Minotaura – został potraktowany na równi z Herkulesem
bohaterem całej Grecji. Przesłanie brzmiało Dla Grecji – czytaj; Dla Aten.
Mało
subtelna demonstracja władzy na tym się nie skończyła, nieopodal wejścia do
świątyni, w połowie V w. p.n.e., w okresie świetności imperium Ateńczycy
zbudowali największy pomnik swojego powodzenia, który witał ludzi
przybywających do świątyni. Był to ciekawy pomnik, obok bogów stali tam
bohaterowie, którzy założyli Ateny. Wszystkie pomniki mówiły więc „Rządzimy w
świątyni, tak jak rządzimy w Grecji” Nieposkromiona pycha. Ateny zmierzały do
upadku.
Ateńską ekspansję podtrzymywała Ateńska
flota, ostatecznie jednak innym greckim miastom znudziła się ateńska arogancja
, jednym z nich była Sparta, dominująca na lądzie przez prawie 100 lat.
Rozpętała się walka gigantów. Na Morzu Śródziemnym toczyły się bitwy od Sycylii
po Morze Czarne, zmieniły one oblicze greckiego świata i Delf na zawsze.
Ostatecznie
w ciągu 50 lat wojen Spartanie do spółki z Persami zbudowali flotę, która
odcięła Ateńczykom dostawy zboża i pokonała ich flotę. Wszyscy znają wyniki
tych zmagań, Spartanie wkroczyli do Aten i zmusili ich do zburzenia długich
murów obronnych okalających miasto.
Najlepszy
przykład na to jak Spartanie uczcili swoje zwycięstwo znajduje się w Delfach.
Po raz pierwszy Spartanie wznieśli tam coś swojego, celowo rzucili wyzwanie
pomnikowi Ateńczyków. Ateński pomnik przy wejściu do świątyni był darem dla
boga, Spartanie nie mogli go zburzyć, dlatego go przesłonili. Na początek
postawili 38 posągów własnych generałów, następnie wznieśli potężny portyk po
drugiej stronie przejścia. Walki pomiędzy greckimi miastami trwały, z czasem nawet
Spartanów pokonano. Arkadyjczycy postawili własny pomnik, który zasłaniał
spartański portyk. Bitwy trwały, miasta walczyły prawie przez 100 lat, na
każdym etapie umieszczano w Delfach nowy pomnik. Delfy były jednym z niewielu
miejsc, w którym skłóceni Grecy mogli zaznać pokoju. Jak na ironię to właśnie
tutaj najbardziej widocznie ujawniały się dzielące ich różnice.
Delfy
nie mówiły już Grekom o ich jedności, stawały się areną dla zaspakajania
ambicji, pokazywania sobie wrogości, zakrawa na ironię fakt, że wśród kolejnych
pomników własnego bogactwa i chwały, obok maksymy „poznaj siebie” znajdowała
się kolejna „nic w nadmiarze”
Z
czasem popisywanie się bogactwem, przez wznoszenie pomników doprowadziło do
wyjątkowej sytuacji, nie można było nic zburzyć, bo wszystko stawiano
Apollinowi, wszystkie pomniki musiały tu zostać na zawsze. Każde kolejne
stulecie znajdowało swoje odzwierciedlenie w świątyni. Przechadzka po Delfach
jest jak lekcja historii starożytnej Grecji. Opowieść o najważniejszym okresie
w dziejach ludzkości, ukazana za pomocą wymyślnych dzieł sztuki.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz