Mity o potworach, herosach i bogach leżały u podstaw
greckich wierzeń. Bogowie kontrolowali ludzki los. Dla Greków poznanie tego co
szykują dla nich boscy władcy stało się istną obsesją. Jeśli ktoś
w starożytności chciał poznać przyszłość, dowiedzieć się co szykuje dla
niego los, istniało tylko jedno miejsce, gdzie mógł się skontaktować
z bogiem. Tym miejscem były Delfy.
Dlaczego Delfy ?
Zgodnie z legendą na południowym zboczu góry Parnas wypasano kiedyś trzody.
Pasterz imieniem Koretas zauważył, że w pewnym miejscu stoku jego kozy
zaczynały meczeć w niezwykły sposób, lub nawet przemówiły ludzkim głosem.
Ciekawy jaka jest tego przyczyna nachylił się nad tym miejscem i zaczął
wypowiadać dziwne słowa. Przyjaciele podbiegli do niego. Słuchając go pojęli,
że przepowiada on przyszłość. Kiedy wróżby się sprawdziły zapanowało powszechne
przekonanie, że miejsce to posiada wieszczą moc. I to była chyba
zasadnicza przyczyna późniejszej lokalizacji w tym miejscu świątyni Apollina - boga wróżb i do powstania samej wyroczni.
Przesądni Grecy konsultowali z wyrocznią praktycznie wszystko.
Wyrocznia delficka była ostateczną instancją. Rozwiązywano tam kwestie
polityczne - np. czy rozpocząć wojnę, oraz całkowicie prywatne - chociażby: czy
jestem ojcem mojego dziecka.
W świątyni
słowa Apollina przekazywała kapłanom kobieta zwana Pytią, która
poświęcała swoje życie aby w ten sposób służyć pielgrzymom. Nie działo się
tak bez powodu. Gdyby z bogiem kontaktował się mężczyzna z czasem
mógłby stać się zbyt potężny. Kobiety nie miały w starożytnej Grecji
żadnych praw. Kapłani mogli więc w pełni kontrolować coraz bardziej
lukratywne przedsięwzięcie. To oni pociągali za wszystkie sznurki. Słowa boga
przekazywała kobieta ponieważ można było nią manipulować.
Pytie
wybierane były przez kolegium kapłanów spośród prostych dziewcząt delfickich,
które wychowywały się od dzieciństwa przy świątyni. Początkowo były to młode
dziewice, jednak wobec wypadku
związanego ze „sprofanowaniem” świętości przez jednego z gości zdecydowano, że
zastąpią je kobiety w wieku ok. 50 lat, głoszące swe wróżby w przebraniu
dziewcząt.
W czasach
największej świetności równocześnie działały trzy Pytie.
Każda
prorocza sesja przypominała przedstawienie teatralne. Wierni (tylko mężczyźni)
docierali do wnętrza świątyni. Palił się tam wieczny ogień podtrzymywany przez
delfickie kobiety. Kapłani odbierali od pielgrzymów napisane na tabliczkach
pytania do Apollina i zanosili je Pytii. Kapłanka zasiadała
w pomieszczeniu znajdującym się poniżej podłogi świątyni - adytonie.
Słowo to oznacza "miejsce niedostępne", bo rzeczywiście dostęp tam
mieli oprócz Pytii tylko kapłani. To co działo się później jest sednem
tajemnicy.
Niektórzy wskazują, że sama Pytia niewiele
pamiętała z czasu spędzonego w transie i musiała polegać na pomocy kapłanów,
którzy wszystko spisywali. Inni twierdzą, że wyrocznia przekazywała trudne do
zrozumienia komunikaty, podobnie jak pasterze, którzy jako pierwsi inhalowali się
oparami. Kapłani musieli zatem zgadnąć, co miała ona na myśli, a następnie
sprzedać to nabywcy w formie „przepowiedni” ukształtowanej tak, aby wszystko
dało się pod nią podciągnąć. Wiadomo np., że wyrocznia wielokrotnie się myliła,
ale często uznawano to nie za jej błąd, lecz za złą interpretację
„niebiańskiego przekazu”. Grecy wierzyli bowiem, że Apollo nigdy nie oszukałby
ludzi.
Kapłani
czuwali także nad tym aby pielgrzymi otrzymywali zawsze satysfakcjonujące ich
odpowiedzi. A przy odrobinie wprawy nie było to aż takie trudne.
Pielgrzymi, którzy tu przybywali często musieli czekać wiele dni. Nudę zabijali
prowadząc długie rozmowy. Powiadali sobie: w moim mieście zdarzyło się to,
a w twoim tamto. Te wiadomości trafiały do uszu kapłanów, którzy
zdobywali ogólna wiedzę o wydarzeniach w regionie. Zapewne
posługiwali się nią gdy układali odpowiedzi. Gotowe, odpowiednio
zinterpretowane odpowiedzi kapłani przekazywali na tabliczce cierpliwie
czekającym pielgrzymom.
Nie każdy czas był odpowiedni dla przekazania
wróżby. Świątynne kozy (zwierzęta, które „odkryły” wyrocznię) pojono na
dziedzińcu świętą wodą, a następnie obserwowano, czy trzęsą się we właściwy
sposób (od nóg w górę). Jeśli tak się działo, koza była składana w ofierze na
dużym kamiennym ołtarzu mieszczącym się przed wejściem do świątyni. W innym
przypadku wszystko wskazywało na to, że sesja wieszcza się nie odbędzie.
Niekiedy nie stosowano się do tych specjalnych systemów ostrzegawczych, co
przynajmniej raz poskutkowało śmiercią jednej z kapłanek w wyniku nawdychania
się toksycznych oparów.
Chociaż goście wyroczni wierzyli (mniej lub bardziej), że ustami Pytii
przemawia do nich sam Apollo, to już ponad dwa tysiące lat temu zaczęto szukać
naukowego wyjaśnienia tego fenomenu. W czasach starożytnych uważano, że
wieszcze natchnienie Pytii wywoływane jest wdychaniem gazu. Teorię tą potwierdzili w latach 80-tych XX w.
profesorowie Jelle
Zeilinga de Boer oraz John Hale.
Trzęsienia ziemi
obluzowywały pokłady wapienia zawierające substancje petrochemiczne, osady były
podgrzewane, mieszały się z wodą gruntową i płynęły na powierzchnię.
Gorąca petrochemiczna mieszanina uwalniała gazy, w tym etylen, zdolny
wprowadzać w trans i odmienne stany świadomości. Wyrocznia nie mogła co prawda zaglądać w
przyszłość, ale jej trans nie był udawany. Wieszcze natchnienie Pytii wywołane
było wdychaniem gazów wydobywających się ze szczeliny w podłodze adytonu
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz