Z pewnością, każdy kto był w Atenach na Akropolu, widział wzgórze Filoppapu, ale myślę, że nie słyszał o Filopapposie a to od jego imienia wzięło nazwę zielone wzniesienie, które znajduje się naprzeciwko Akropolu. Kiedy dotrzesz na jego szczyt masz wrażenie, że możesz wyciągnąć rękę i dotknąć Partenonu. W starożytności nazywano go Wzgórzem Muz albo Muzejonem, bo według mitologii tam, przy akompaniamencie liry, śpiewał swoje hymny uczeń Orfeusza słynny Muzajos. Mówiono też, że tam był jego grób.
Filopappos - bo o nim mowa - nie był
Ateńczykiem nie był nawet Grekiem ale Syryjczykiem. Był wnukiem ostatniego króla Kommageny (Syrii) Antiocha IV a jego pełne imię to Gaius
Julius Antiochus Philopappos. Twierdził, że jest następcą tronu, mimo że jego królestwo nie istniało odkąd
zajęli go Rzymianie i uczynili z niego jedną z prowincji.
Kiedy w 72 roku Rzymianie zdobyli jego ojczyznę,
wyjechał i osiedlił się w Atenach. Ale nie myślcie, że był biednym uchodźcą, o nie! Za zgodą Rzymian
zabrał ze sobą część skarbów z podbitego królestwa. Bogaty Syryjczyk
został przyjęty w biednych Atenach z otwartymi ramionami, tym bardziej że grosza im nie skąpił. Wkrótce został darczyńcą Dionizji – świąt na cześć Dionizosa, następnie Grecy mianowali go obywatelem Aten a później ogłosili zwierzchnikiem miasta. Ateńczycy
szanowali miłość cudzoziemców do swojego miasta, a zwłaszcza złoto, które Ci hojnie rozdawali.
Między 114 a 116 r. Filopappos zbudował swój grób na szczycie Wzgórza Muz. Nie był to zwykły grobowiec, ale cały monumentalny pomnik nagrobny ogromnych rozmiarów. Fasada - zwrócona w stronę Partenonu - miała 12 metrów wysokości, a cały pomnik miał wielkość obecnego trzy- lub czterokondygnacyjnego budynku mieszkalnego. Był ozdobiony płaskorzeźbami przedstawiającymi samego Filopapposa na rydwanach, uczestniczącego w różnych ceremoniach, otoczonego przez Ateńczyków, sługi itp.
Do dziś nie wiadomo jak to się stało, że pozwolono mu
zbudować ten brzydki, toporny pomnik próżności, naprzeciw najbardziej
wyrafinowanego pomnika kultury światowej. Dziwi to tym bardziej, że w tamtych czasach nie można
było chować ludzi poza murami Akropolu, ani w jego okolicy - a tym bardziej na świętym Wzgórzu Muz. Ale widocznie tego kto miał władzę i pieniądze, żadne zakazy tego typu nie
obejmowały.
Z tego architektonicznego bubla, który jest
najbardziej charakterystycznym przykładem upadku sztuki antycznej, przetrwał do
dziś tylko niewielki front. Resztę zburzyli Turcy, aby z jego materiałów zbudować
na Akropolu, minaret.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz