sobota, 30 maja 2020

Mroczne oblicze starożytności cz.1 - prostytutki, alfonsi i złodzieje.


  Kiedy dzisiaj mówimy o starożytnej Grecji, nawet kiedy ją sobie wyobrażamy, jesteśmy przyzwyczajeni do używania łagodnych wyrażeń, do pokolorowania jej miękkimi pastelowymi kolorami, z dużą ilością światła, jak obraz, który odbija się w wypolerowanych marmurach i nas oślepia.


  Tak właśnie myślimy o starożytnej Grecji skąpanej w świetle, czystej i fotowoltaicznej. Bezbłędna pocztówkowa kompozycja w sielankowo idyllicznym opakowaniu – na granicy kiczu. 
Oczywiście to mit. Ponieważ światło tworzy również cienie. A tam, w zacienionych miejscach, rozwijał się inny świat, mniej jasny, w różnych odcieniach szarości o wiele bardziej realny, prozaiczny i codzienny. W końcu ludzie kochają cień, a niektórzy kochają ciemność.
Te wspaniałe zabytki i opisy starożytnej Grecji są tym z czego ludzie w tamtych czasach byli dumni i co chcieli po sobie pozostawić. Ale życie codzienne to inna bajka. Ma znacznie bardziej praktyczne i bezpośrednie potrzeby a ludzie nie zawsze znajdowali uczciwy sposób, żeby je zaspokoić.
Tak więc za tą piękną witryną, ukryty był świat, który próbował przetrwać za wszelką cenę w jakikolwiek sposób.
Ludzie, którzy budowali Partenon, byli zwykłymi ludźmi; złościli się, zazdrościli, nienawidzili, radowali, kochali, zakładali rodziny i rodzili dzieci, to znaczy robili to co robimy, w każdej epoce, w której przychodzi nam żyć. Robili wszystko to co ludzie robią w każdym zorganizowanym społeczeństwie.
I jak w każdym zorganizowanym społeczeństwie, istniała ciemna strona, druga strona medalu. Podziemie!
Ta ciemna strona starożytności greckiej, znana jest nie tyle z tekstów i dokumentów tak zwanego „oficjalnego” nurtu, ale głównie z tekstów pobocznych - odnośników i dokumentacji. Ujawnia tu marginalny świat, w którym spotykamy prostytutki i alfonsów, złodziei, narkomanów, hazardzistów i  morderców, włóczęgów i uliczne gangi, 
Zacznijmy od uciech cielesnych. 


   Prostytucja istnieje od czasów starożytnych. Wyrażenie „najstarszy zawód” na świecie, wiele mówi o jego długowieczności. W znanej nam starożytności istniała instytucja świętej prostytucji, w której kapłani - kobiety i mężczyźni - wykonywali tę powinność na cześć różnych bogów, którym służyli. Jednak w Atenach prostytucja stała się oficjalną instytucją. Ateńczycy mieli ducha biznesu, więc Solon, jeden z siedmiu starożytnych mędrców i ten, który położył podwaliny pod ateńską demokrację, uprawomocnił prostytucję, aby chronić czystość rasy przed normalnymi popędami młodzieży, ale nałożył również odpowiedni podatek, tzw. „opłatę prostytucyjną”  
Inwestycje w domy publiczne były dochodowe. Wielu szanowanych Ateńczyków posiadało takie lokale, jako kolejną inwestycję w swoich aktywach. Ale zarządca –  alfons – takiego przybytku, choć działał legalnie, należał do obywateli ostatniej kategorii i raczej nie cieszył się ogólnym szacunkiem.
Do burdeli ściągali  ludzie w różnym wieku, od młodych mężczyzn pełnych wigoru,  po osoby starsze, które wciąż miały duże … nadzieje. 


   Prostytutki były albo niewolnicami, które sprzedawały swoje ciała miejscowym i przybyszom, albo dziećmi, które zostały porzucone przez swoich biednych rodziców. Byli tam też młodzi ludzie, którzy zostali porwani przez piratów i sprzedani na targu niewolników. Wykorzystywanie seksualne i szkolenie przyszłych prostytutek (dziewcząt i chłopców) rozpoczynało się wcześnie, aby wykorzystać ich maksymalnie zanim zaczną tracić swoją wartość na rynku. 
Wahania cen były bardzo duże. Cena maksymalna dziesięć tysięcy drachm w czasach Demostenesa, minimum jeden obol w czasach Solona. Polecano burdele, bo nie było ryzyka choroby i potrzeby ukrywania się. Prostytucja nie była ograniczona jednak tylko do burdeli. Była też ulica, wzdłuż fortyfikacji można było spotkać chłopców i dziewczęta, którzy działali na własny rachunek. Oczywiście, zawsze istniało jakieś ryzyko. Jest znany przypadek Sofoklesa, który to po szybkim „numerku” z ulicznym chłopcem, został znaleziony golusieńki, bez tuniki - bo okazyjny kochanek okradł go przed odejściem.
Oprócz kobiet oddających swoje ciało w domach publicznych lub na ulicy, były też luksusowe prostytutki - hetery. Były to kulturalne, piękne i dowcipne kobiety, a ich cena była bardzo wysoka. Posiąść taką kobietę mógł tylko mężczyzna bardzo dobrze sytuowany. Komik Antifani w IV wieku p.n.e. uważał, że hetera była katastrofą dla każdego, który był z nią w pewien sposób związany, bo nie tyle chodziło o ceny „spotkań” ale o koszty jej utrzymania.


   Jednak oprócz prostytucji, która znajdowała się na granicy prawa, podziemny świat starożytnej Grecji był ozdobiony różnymi ciemnymi typami i tak prawo ateńskie, obejmowało pięć kategorii zbirów, byli to: złodzieje, złodzieje płaszczy, rabusie, włamywacze, kieszonkowcy.
U Greków kradzież i grabieże pojawiają się nie tylko w ludzkim świecie, ale także w świecie bogów. Hermes był obrońcą złodziei. W komedii Arystofanesa „Ornithes” znajdujemy przypadek osoby, która została okradziona. Bohater komedii został zaproszony do miasta na imprezę, ale późną nocą postanowił wracać do domu. Gdy tylko wyszedł z domu, ktoś dał mu laską przez łeb i ukradł mu płaszcz (płaszcze były wtedy drogimi przedmiotami).Mówiono, że jak chcesz zaznać silnych nocnych wrażeń w Atenach to ubierz się  płaszcz.
Najprostszym sposobem na zdobycie tego drogiego stroju bez użycia siły, była kradzież go w publicznych łaźniach lub gimnazjonach.


   Włamywacze byli kolejną kategorią przestępców. Byli to przestępcy, którzy robiąc dziurę w ścianie domu, wchodzili i usuwali wszystko, od kosztowności po meble i cały sprzęt gospodarstwa domowego.
Termin „burzyciel ścian” z czasem stracił na aktualności, nie dlatego, że zniknęli włamywacze, znani również jako „gangi Rififi”, ale dlatego, że ściany domów stały się bardziej solidne i trudniej było je przebić. Oprócz napadów na osoby fizyczne miały miejsce również napady na miejsca kultu. I tutaj nie był to zwykły napad - bo religia stawała pośrodku - i było to już przestępstwo wielkiej wagi. Ale rzadko kiedy, ktoś odważył się dotknąć skarbów świątyni.
Koniec cz.1
 c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz