Kiedy
dzisiaj mówimy o starożytnej Grecji, nawet kiedy ją sobie wyobrażamy, jesteśmy
przyzwyczajeni do używania łagodnych wyrażeń, do pokolorowania jej miękkimi pastelowymi
kolorami, z dużą ilością światła, jak obraz, który odbija się w wypolerowanych marmurach
i nas oślepia.
Tak
właśnie myślimy o starożytnej Grecji skąpanej w świetle, czystej i
fotowoltaicznej. Bezbłędna pocztówkowa kompozycja w sielankowo idyllicznym
opakowaniu – na granicy kiczu.
Oczywiście
to mit. Ponieważ światło tworzy również cienie. A tam, w zacienionych
miejscach, rozwijał się inny świat, mniej jasny, w różnych odcieniach szarości
o wiele bardziej realny, prozaiczny i codzienny. W końcu ludzie kochają cień, a
niektórzy kochają ciemność.
Te
wspaniałe zabytki i opisy starożytnej Grecji są tym z czego ludzie w tamtych
czasach byli dumni i co chcieli po sobie pozostawić. Ale życie codzienne to
inna bajka. Ma znacznie bardziej praktyczne i bezpośrednie potrzeby a ludzie
nie zawsze znajdowali uczciwy sposób, żeby je zaspokoić.
Tak
więc za tą piękną witryną, ukryty był świat, który próbował przetrwać za wszelką
cenę w jakikolwiek sposób.
Ludzie,
którzy budowali Partenon, byli zwykłymi ludźmi; złościli się, zazdrościli,
nienawidzili, radowali, kochali, zakładali rodziny i rodzili dzieci, to znaczy robili to
co robimy, w każdej epoce, w której przychodzi nam żyć. Robili wszystko to co ludzie robią
w każdym zorganizowanym społeczeństwie.
I
jak w każdym zorganizowanym społeczeństwie, istniała ciemna strona, druga strona
medalu. Podziemie!
Ta ciemna strona starożytności greckiej, znana jest nie tyle z tekstów i dokumentów tak
zwanego „oficjalnego” nurtu, ale głównie z tekstów pobocznych - odnośników i
dokumentacji. Ujawnia tu marginalny świat, w którym spotykamy prostytutki i
alfonsów, złodziei, narkomanów, hazardzistów i
morderców, włóczęgów i uliczne gangi,
Zacznijmy
od uciech cielesnych.
Prostytucja
istnieje od czasów starożytnych. Wyrażenie „najstarszy zawód” na świecie, wiele
mówi o jego długowieczności. W znanej nam starożytności istniała instytucja
świętej prostytucji, w której kapłani - kobiety i mężczyźni - wykonywali tę
powinność na cześć różnych bogów, którym służyli. Jednak w Atenach prostytucja
stała się oficjalną instytucją. Ateńczycy mieli ducha biznesu, więc Solon,
jeden z siedmiu starożytnych mędrców i ten, który położył podwaliny pod ateńską
demokrację, uprawomocnił prostytucję, aby chronić czystość rasy przed normalnymi
popędami młodzieży, ale nałożył również odpowiedni podatek, tzw. „opłatę prostytucyjną”
Inwestycje
w domy publiczne były dochodowe. Wielu szanowanych Ateńczyków posiadało takie
lokale, jako kolejną inwestycję w swoich aktywach. Ale zarządca – alfons – takiego przybytku, choć działał
legalnie, należał do obywateli ostatniej kategorii i raczej nie cieszył się
ogólnym szacunkiem.
Do
burdeli ściągali ludzie w różnym wieku, od
młodych mężczyzn pełnych wigoru, po osoby
starsze, które wciąż miały duże … nadzieje.
Prostytutki
były albo niewolnicami, które sprzedawały swoje ciała miejscowym i przybyszom,
albo dziećmi, które zostały porzucone przez swoich biednych rodziców. Byli tam
też młodzi ludzie, którzy zostali porwani przez piratów i sprzedani na targu niewolników.
Wykorzystywanie seksualne i szkolenie przyszłych prostytutek (dziewcząt i
chłopców) rozpoczynało się wcześnie, aby wykorzystać ich maksymalnie zanim
zaczną tracić swoją wartość na rynku.
Wahania cen były bardzo duże. Cena maksymalna dziesięć
tysięcy drachm w czasach Demostenesa, minimum jeden obol w czasach Solona. Polecano
burdele, bo nie było ryzyka choroby i potrzeby ukrywania się. Prostytucja nie
była ograniczona jednak tylko do burdeli. Była też ulica, wzdłuż fortyfikacji można
było spotkać chłopców i dziewczęta, którzy działali na własny rachunek. Oczywiście,
zawsze istniało jakieś ryzyko. Jest znany przypadek Sofoklesa, który to po
szybkim „numerku” z ulicznym chłopcem, został znaleziony golusieńki, bez tuniki -
bo okazyjny kochanek okradł go przed odejściem.
Oprócz
kobiet oddających swoje ciało w domach publicznych lub na ulicy, były też
luksusowe prostytutki - hetery. Były to kulturalne, piękne i dowcipne kobiety,
a ich cena była bardzo wysoka. Posiąść taką kobietę mógł tylko mężczyzna bardzo
dobrze sytuowany. Komik Antifani w IV wieku p.n.e. uważał, że hetera była
katastrofą dla każdego, który był z nią w pewien sposób związany, bo nie tyle
chodziło o ceny „spotkań” ale o koszty jej utrzymania.
Jednak
oprócz prostytucji, która znajdowała się na granicy prawa, podziemny świat
starożytnej Grecji był ozdobiony różnymi ciemnymi typami i tak prawo
ateńskie, obejmowało pięć kategorii zbirów, byli to: złodzieje, złodzieje
płaszczy, rabusie, włamywacze, kieszonkowcy.
U
Greków kradzież i grabieże pojawiają się nie tylko w ludzkim świecie, ale także
w świecie bogów. Hermes był obrońcą złodziei. W komedii Arystofanesa „Ornithes”
znajdujemy przypadek osoby, która została okradziona. Bohater komedii został
zaproszony do miasta na imprezę, ale późną nocą postanowił wracać do domu. Gdy
tylko wyszedł z domu, ktoś dał mu laską przez łeb i ukradł mu płaszcz (płaszcze
były wtedy drogimi przedmiotami).Mówiono, że jak chcesz zaznać silnych nocnych
wrażeń w Atenach to ubierz się płaszcz.
Najprostszym
sposobem na zdobycie tego drogiego stroju bez użycia siły, była kradzież go w
publicznych łaźniach lub gimnazjonach.
Włamywacze
byli kolejną kategorią przestępców. Byli to przestępcy, którzy robiąc dziurę w
ścianie domu, wchodzili i usuwali wszystko, od kosztowności po meble i cały
sprzęt gospodarstwa domowego.
Termin
„burzyciel ścian” z czasem stracił na aktualności, nie dlatego, że zniknęli
włamywacze, znani również jako „gangi Rififi”, ale dlatego, że ściany domów
stały się bardziej solidne i trudniej było je przebić. Oprócz napadów na osoby fizyczne miały miejsce również
napady na miejsca kultu. I tutaj nie był to zwykły napad - bo religia stawała
pośrodku - i było to już przestępstwo wielkiej wagi. Ale rzadko kiedy, ktoś odważył
się dotknąć skarbów świątyni.
Koniec cz.1
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz