Jest
rok 490 p.n.e. 9000 Ateńczyków i 600 Platejczyków, skruszyło ponad dwukrotnie
większe siły perskie pod Maratonem, ratując od zniszczenia zarówno Ateny, z młodym
nowym ustrojem – demokracją, jak i zachodnią cywilizację.
Wszyscy
uczeni badający ten okres w dziejach Grecji są zgodni co do jednego, zwycięstwo
Grekom zapewniły; po pierwsze, genialna strategia Miltiadesa – wodza ateńczyków,
po drugie doskonałe uzbrojenie i wyszkolenie ateńskich hoplitów, a po trzecie
determinacja z jaką walczyli o wolność swojej ojczyzny. Ale większość zapomina
o czymś równie ważnym, o ile nie najważniejszym, a mianowicie o sile fizycznej, elastyczności,
wytrzymałości i synchronizacji żołnierzy na polu walki, które były wynikiem wysokiej
kultury wojskowej i uprawiania sportu przez Ateńczyków od wczesnych lat
dzieciństwa.
Słynna
bitwa na równinie maratońskiej rozpoczęła się prawdopodobnie o godzinie 5:30, a
o godzinie 8:30 było już po wszystkim. W ciągu trzech godzin Persowie zostali
pobici, zwycięstwo Greków było całkowite. Oczywiście godna podziwu sprawność i
wytrzymałość żołnierzy nie spadła z nieba, ale był to rezultat wielu lat spędzonych
na żmudnych, intensywnych ćwiczeniach fizycznych. To uprawianie przez nich różnorodnych
sportów, od zapasów, pankrationu, boksu, biegów, przez strzelectwo, rzut
oszczepem stanowiło podwaliny i fundamenty ich zwycięstwa pod Maratonem. Porównanie
strat obydwu stron jest wystarczającym
dowodem aby ukazać kunszt wojenny greckich żołnierzy. Na polu bitwy
zostało 6400 martwych Persów i tylko 192 Greków.
Ale
są to fakty mniej lub bardziej nam znane, mało kto jednak wie, jak wyglądał natychmiastowy
powrót ateńskich hoplitów do Aten. Perski wódz w noc poprzedzająca bitwę, wprowadził
konnicę i część piechoty z powrotem na statki. Zamierzał opłynąć przylądek,
wysadzić swe wojsko pod Faliro i uderzyć na bezbronne Ateny, zanim Ateńczycy zdążą
wrócić spod Maratony. Jeśli Persowie
sądzili że uda im się w tajemnicy załadować na okręty tysiące koni i żołnierzy
– byli w błędzie. Zwiadowcy Miltiadesa odkryli zamieszanie i wszyscy zrozumieli
co się święci. Natychmiast po wygranej bitwie - jakby nie wystarczyła im trzygodzinna
wyczerpująca walka na śmierć i życie w gorącym słońcu – musieli biec by ratować
swoje miasto. To było niezwykłe, skąd po tak ciężkiej bitwie, mieli siły do tego desperackiego,
niewiarygodnego wyścigu z Persami.
Wyruszyli spod Maratonu, niosąc na sobie i z
sobą w sumie 34 kg. (zbroja i broń), dotarli na miejsce przeznaczenia około
godziny 16:30 – 17:00, tak więc dobiegnięcie do Aten zajęło im ok 7-8 godzin.
Hoplici nie pokonali jednak tylko 42 km - tyle wynosi dystans klasycznego biegu
maratońskiego - ale dużo więcej, bo nie zakończyli swojego biegu w centrum Aten
na stadionie Panatenajskim, jak współcześni sportowcy, tylko musieli dotrzeć do
Faliro, kilka kilometrów dalej. Dotarli na czas i przygotowali się odpowiednio na
przyjęcie perskich statków. Jakie musiało być zaskoczenie Persów, kiedy
zobaczyli ateńskich wojowników czekających na ich przybycie, wszak Persowie na
statkach nie wiedzieli nawet, że przegrali z Ateńczykami bitwę. Jak tylko
zorientowali się kto na nich czeka i dlaczego, podnieśli żagle i odpłynęli z powrotem do
Azji.
Trasa
którą prawdopodobnie przebyli ateńscy hoplici to zaczynając od Maratony; Rafina,
Pikermi, Pallini, Agia Paraskevi, Halandri, Ateny, Faliro. To mniej więcej
trasa współczesnego biegu maratońskiego (oprócz
Faliro) Ale tutaj nasuwa się pytanie, ilu współczesnych
sportowców było by w stanie ukończyć bieg
maratoński, po morderczej bitwie, w pełnym rynsztunku - 34 kg. i do tego w
gorącym wrześniowym słońcu ?
Oczywiście Ateńczycy mieli silną motywację; w
mieście zostały ich bezbronne matki, żony i dzieci, wszak wszyscy mężczyźni walczyli pod Maratonem. Czy miłość do ojczyzny, wolność i los ich rodzin nie był najlepszym
środkiem dopingującym ? Czy wystarczyło to by wykrzesać z siebie ponadludzkie
siły ? Na pewno nie. W przypadku starożytnych Greków siła, hart ducha i
sprawność fizyczna były rezultatem codziennych morderczych treningów, zarówno
ducha jak i ciała. Nie wystarczyły sprawne mięśnie - to nic w ówczesnym
społeczeństwie nie znaczyło - bez sprawnego, wykształconego, „obywatelskiego” umysłu. I właśnie ta harmonia ducha i ciała była w stanie dokonać - z naszego punktu widzenia - czynu niemożliwego.
Dzisiaj ku czci tych właśnie niezłomnych ateńskich wojowników
i Fillipidesa – posłańca, który
pospieszył z Maratony z wieścią o
zwycięstwie – odbywają się biegi maratońskie.
Fillipides
Oczywiście kończą się w centrum
Aten a sportowcy biegną w przyjacielskim otoczeniu, po drogach pokrytych
asfaltem a nie po nierównych wertepach pokrytych kurzem, jak to było w starożytności.
Średni czas mistrzów to 2 godziny i 15 minut. Dla przeciętnego
sportowca-amatora to 4 godziny 30 minut. Dla ateńskich hoplitów ….
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz