sobota, 6 czerwca 2020

Mroczne oblicze starożytności cz 2 - hazardziści, mordercy i gangsterzy


  Piękny starożytny świat, który znamy z lekcji historii, opowieści o bogach i herosach czy stanowisk archeologicznych, miał – jak już pisałam w poprzednim poście – również swoje ciemne oblicze. W starożytnych państwach-miastach czyli polis, istniała zbrodnia i podziemny świat przestępczy; cały wachlarz wszelkiej maści oszustów, hazardzistów, morderców i gangsterów. Tak, tak również starożytne Ateny miały swoje gangi, wprawdzie bez motocykli, złotych łańcuchów na szyi, spluw w kieszeniach i dialogów rodem z „ojca chrzestnego” ale również ówcześni gangsterzy mieli swój kult i swoją - jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli - pop-kulturę.


  Jeden z najbardziej znanych gangów nazywał się „Στητά Πέη” czyli …proszę mi wybaczyć, ale w wolnym tłumaczeniu to „Sterczące chuje” albo delikatniej mówiąc „stojące penisy” czy bardziej naukowo „penisy we wzwodzie” – jak kto woli.  Nie było to wcale obraźliwe, wręcz przeciwnie, przebijała przez tę nazwę duma, miała podkreślać siłę i męskość, każdego członka gangu. Tak więc „Sterczące chuje” i „Wszarze”, inny gang, wdawali się zazwyczaj w kłótnie i bójki na ulicach Aten i w burdelach, najczęściej dla pięknych oczu jakiejś prostytutki.


   Był jeszcze jeden gang, bardziej brutalny niż dwa poprzednie, Trivalloi (od nazwy starożytnego plemienia z Tracji), który popełniał kradzieże, nie tyle spektakularne i zapewniające wielkie zyski, co obrzydliwe i świętokradcze.
Przeszli do historii między innymi dlatego, że ukradli;  świńskie jądra - które były przeznaczone na ofiarę dla bogów przed zgromadzeniem, co wywołało powszechne oburzenie - oraz jedzenie dla biednych mieszkańców polis, umieszczane w świątyni Hekate, zawsze tuż przed początkiem każdego miesiąca, ostatniej nocy bez księżyca.

Hekate
  Oprócz wszelkiego rodzaju kradzieży i rozbojów miały miejsce przypadki przemocy z obrażeniami ciała a nawet śmiercią. Na porządku dziennym były brudne rozgrywki a nawet mordy między ateńskimi frakcjami, czy jak byśmy dzisiaj powiedzieli partiami politycznymi.
I tak w  462 p.n.e. został zamordowany Efialtes, przywódca Demokratów, niedługo później płatni zabójcy wyeliminowali Frynicha (jednego z pierwszych znanych greckich tragediopisarzy, aktora i polityka)– wprawdzie morderców złapano Ci  jednak nigdy nie ujawnili zleceniodawcy.
Wielki historyk Tukidydes zaraz po powrocie z wygnania, pod koniec V wieku, nagle zniknął, według niektórych został zamordowany przez Ksenofonta pisarza, historyka, oficera kawalerii, podczas rządów Trzydziestu Tyranów.
Polityk i doskonały mówca (to ten, który się jąkał) Demostenes był oskarżony o zabicie Nikodemosa z Afidnaios, zwolennika Evvoulosa, który był przywódcą partii pokojowej i wielkim  wrogiem Demostenesa. 

Demostenes 
  Takie przykłady można mnożyć a skoro takie rzeczy działy się  w życiu publicznym, możemy się domyśleć, że w sektorze prywatnym sytuacja nie była wiele lepsza.
W Atenach nie mogło zabraknąć spelunek i cieszących się złą sławą dzielnic. Bezpieczną kryjówką dla przestępców była Megara - miejscowość oddalona ok. 40 km od Aten. Tam znajdowali schronienie zarówno zbiegowie polityczni jak i  niebezpieczni przestępcy, mający nie uregulowane rachunki z wymiarem sprawiedliwości. Ale Ateny też miały swoje szemrane dzielnice; Keramikos, Ieros Odos czy dzielnica portowa, gdzie znajdowały schronienie i działały regionalne opryszki i gdzie kwitła przestępczość i nielegalny hazard. Starożytni Grecy byli zapalonymi, namiętnymi  hazardzistami. Grali w kości w miejscach, które mówiąc delikatnie miały złą sławę, były po prostu spelunkami i tracili często całe swoje majątki. Trudno się dziwić zamiłowaniu Greków do hazardu, skoro wierzyli w jego boskie pochodzenie. Przykład szedł z góry, zgodnie z mitologią greccy bogowie - Zeus, Posejdon i Hades w celu sprawiedliwego „podzielenia się” wszechświatem, zagrali w kości. I w ten sposób Zeusowi przypadło niebo, Posejdonowi morza a Hadesowi podziemie.

 Kolejną ich pasją były walki kogutów, przepiórek i psów. Ich właściciele szkolili zwierzęta specjalnie w tym celu i podawali  im przed walką czosnek i cebulę (?). Żeby walki były bardziej widowiskowe, a co za tym idzie, obserwatorzy robili większe zakłady, przywiązywano ptakom do pazurów metalowe szpony, żeby w ten sposób mogły spowodować u przeciwnika śmiertelne obrażenia. 


  Ale starożytni Grecy pokazują się nam również jako mistrzowie przekrętów i oszustw. Znani bogaci ludzie nagle - na papierze – stawali się biedakami bez ziemi, kapitanowie „tracili” statki, które były zabezpieczeniem dla banku na poczet uzyskanej pożyczki, bankowcy sprzeniewierzali depozyty, które im powierzano, handlarze zamiast kupować pszenicę od hurtowników w określonych ilościach, zgodnie z wymogami prawa, stawali się paserami, kupując z szemranych źródeł i bez ograniczeń itd. itd. Istnieje niezliczona liczba przypadków, o których możemy wspomnieć. Ale nie myślcie, że byli  bezkarni, wręcz przeciwnie. Władze i ówczesna policja we współpracy ze scytyjskimi łucznikami (dzisiejsi snajperzy), zawsze były gotowe interweniować wszędzie tam, gdzie dochodziło do łamania prawa czy zamieszek.
Jednym z oddziałów policji miejskiej byli Agronomowie. Zajmowali się zapobieganiem przestępstwom finansowym, ustalaniem podatków od towarów a także  kontrolą jakości towarów. Byli odpowiedzialni za drogi, utrzymanie domów i porządek publiczny. Inny oddział, tak zwana „Jedenastka”, miał za zadanie aresztować i więzić winnych poważnych przestępstw kryminalnych, a w razie skazania przez sąd na karę śmierci - wykonać wyrok.


  Starożytność nie była więc rajem. I wtedy, jak i teraz, są ludzie wszelkiego rodzaju. Jeśli skupimy się tylko na nich, dojdziemy do wniosku, że starożytna Grecja była miejscem, w którym kwitła wszelkiego rodzaju przestępczość. Ale tak nie jest. Jak każda epoka i każde społeczeństwo, starożytność miała swoją ciemną stronę, która nie różni się wcale od innych społeczeństw na różnych szerokościach geograficznych na przestrzeni wieków.
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz