niedziela, 9 listopada 2014

Starożytny świat Olimpijczyków.

    Witam Państwa serdecznie po dłuższej przerwie, spowodowanej nie moim lenistwem, ale charakterem mojej pracy – pilota, przewodnika. Wkrótce opowiem Państwu o pięknych Wyspach Jońskich – bo tam właśnie spędziłam intensywnie, ostatnie miesiące - o ich burzliwej historii, ale teraz wróćmy na chwilę do starożytności, do czasów wielkich idei – a jedną z nich były Igrzyska Olimpijskie.
   Setki lat przed naszą erą, tysiące ludzi przybywały podziwiać sławnych sportowców, w epoce w której sport był przedmiotem obsesji. Człowiek odnoszący sukcesy sportowe, stawał się wg współczesnej terminologii gwiazdą. Nigdy przedtem i potem, żaden naród nie przykładał tak wielkiej wagi do kultury fizycznej i w żadnym narodzie sport nie budził tak wielkich emocji.
Starożytne kroniki opowiadają o takich mistrzach jak Leonidas z Rodos, który na czterech kolejnych olimpiadach zwyciężył we wszystkich biegach. O budzących postrach pięściarzach jak Sostratos z Sykionu, który miał zwyczaj łamać palce przeciwnikom i wielu spośród nich złamał karierę.


   O legendarnych zawodnikach jak Rakus z Karystos,  synu rolnika, który zajmował się naprawianiem pługów zanim został niepokonanym bokserem, czy zapaśniku Milonie z Krotonu, żyjącym w VI w. p.n.e., sześciokrotnym zwycięzcy z samej tylko Olimpii (w tym raz w grupie chłopców). Był to najsłynniejszy z greckich zapaśników. Jedno z tych zwycięstw odniósł bez pyłu, czyli bez walki – nikt po prostu nie odważył się stanąć z nim do zawodów. Gdy miał odebrać nagrodę za to łatwe zwycięstwo, potknął się i upadł. Tłum na stadionie zaczął domagać się, by sędziowie uznali go za pokonanego, na co Milon miał odpowiedzieć: To dopiero pierwszy upadek, niech no który wyjdzie i obali mnie jeszcze dwa razy. Rozsądek wśród publiczności zwyciężył żądzę sławy i Milon, nie niepokojony, odebrał wieniec. O jego sile i doskonałej technice opowiadano niezwykłe historie. 


     Ponoć potrafił trzymać w dłoni jabłko granatu w taki sposób, że nikt nie potrafił rozgiąć mu napiętych palców, by odebrać owoc, który mimo to pozostawał nieuszkodzony. Popisywał się też inną sztuczką – stawał na kamiennym dysku wysmarowanym tłuszczem i zachęcał śmiałków, by spróbowali go z niego zepchnąć na ziemię.  Zasłynął nie tylko dzięki zwycięstwom, lecz także z powodu bezsensownej i makabrycznej śmierci – W czasie przechadzki po lesie znalazł pień drzewa przygotowanego do wycinki, w które drwal wbił drewniane kliny. Zapaśnik, chcąc rozłupać pień gołymi rękami, wsunął dłonie w szczelinę, kliny wypadły i Milon, nie mając dość siły, by dokonać tego, co zamierzył, znalazł się w potrzasku. Uwięzionego siłacza rozszarpało stado wilków.  


    Imiona legendarnych sportowców brzmią jak echo z bajecznej epoki, epickich bohaterów. Ale dziś ich niezwykły świat, jest dla nas tajemnicą. Oprócz imion starożytnych mistrzów, zostały po nim nieliczne ślady.
 Ok. 500 r.  p.n.e. nastąpiła rewolucja w sporcie. Pojawienie się profesjonalnych sportowców otoczonych opieką specjalistów. Żeby zostać sportowcem trzeba mieć środki na trening, to kosztowne przedsięwzięcie. Potrzebny jest trener, specjalna dieta. Sportowiec musi ćwiczyć, więc nie może pracować w polu ani zajmować się pasterstwem. Musi się poświęcić niemal wyłącznie treningowi.


     Najlepsi sportowcy basenu Morza Śródziemnego, przemierzali setki kilometrów. Gromadzili się w jednym z wielkich ośrodków greckiego sportu – w Atenach. Ojczyźnie najznakomitszych mistrzostw starożytnego świata. Igrzyska panatenajskie ( święto upamiętniające narodziny bogini Ateny)  przyciągały wytrawnych zawodowców, zawodników podróżujących z miasta do miasta, ich życie było ciągłym pasmem imprez sportowych. W Atenach mistrzów otaczano czcią, dla tych, którzy rzucali im wyzwanie, był to etap pośredni w drodze na Igrzyska Olimpijskie, mogli tu zaznaczyć swoją obecność, dać się zauważyć, ewentualnie zdobyć bogactwo. Fascynującym aspektem igrzysk w Atenach, były bardzo cenne nagrody.


      Atleci otrzymywali panatenajskie amfory, wykonane na specjalne zamówienie i pięknie malowane, napełniano je oliwą. Zwycięzcy zdobywali po 40, 50 albo 60 amfor, każda z nich miała ok. 45 litrów pojemności. Zwycięzca sprintu mógł zdobyć ok. 100 amfor, zawierających tysiące litrów oliwy. Ale amfory nie były tylko symbolami bogactwa i zwycięskimi trofeami, liczni archeologowie sądzą, że liczne delikatne malowidła na amforach przedstawiają dyscypliny sportu, za które przyznawano je w nagrodę.


     Ale ze wszystkich igrzysk sportowych greckiego świata, najważniejsze odbywały się w Olimpii. Przez ponad 1000 lat, co cztery lata, dziesiątki tysięcy Greków gromadziły się na igrzyskach olimpijskich. Nawet mistrzowie z poprzednich olimpiad musieli walczyć o miejsce na widowni z dyplomatami, filozofami i tysiącami widzów przybyłych do Olimpii. Dla atletów był to czas na koncentrację i przygotowanie do zawodów. Wielu młodych zwracało się o pomoc do bogów. Miejscowi kapłani pełniący rolę sędziów, zajmowali miejsca na specjalnej trybunie, słońce paliło tłumy czekające na rozpoczęcie widowiska. Widzów były dziesiątki tysięcy, więc sędziowie musieli mieć wydzielone miejsce bo odgrywali ważną rolę. Dwaj spośród nich kierowali poszczególnymi konkurencjami. 


     Pierwsze udokumentowane igrzyska odbyły się w roku 776 p.n.e. Na czas igrzysk olimpijskich zaprzestawano wojen. Podczas trwania konfliktów ogłaszano "pokój boży" i wojny wstrzymywane były na 2 miesiące. Przez pięć dni trwały igrzyska, reszta była przeznaczona na wyruszenie i powrót z igrzysk przez widzów i zawodników. Pierwszym etapem uroczystości, jeszcze przed rozpoczęciem igrzysk, było złożenie przysięgi przed posągiem Zeusa. Mięso dzika cięto na kawałki, rozsypywano albo rozkładano przed posągiem i każdy z uczestników, wraz z ojcem i swymi braćmi składał przysięgę, że nie dopuści się żadnego oszustwa na zawodach, co potwierdzali drugą przysięgą, w której mówili, że ściśle przykładali się do ćwiczeń przez poprzednie 10 miesięcy. Oficjalnie otrzymywało się nagrodę -- wieniec z gałązek poświęconej bogom dzikiej oliwki, ścinanych złotym sierpem, lecz nagradzany był tylko zwycięzca. 


    Zawodnik, który wygrał igrzyska, stawał się sławny i otrzymywał tytuł Olimpionika. W jego rodzinnym mieście stawiano pomniki na jego cześć i pisano wiersze. W murze miasta wygranego zawodnika robiono dziurę, przez którą wchodził zwycięzca witany przez mieszkańców. Oznaczało to, że miasto nikogo już się nie obawia, ponieważ ma takiego obrońcę. Zwycięzca otrzymywał również nagrody materialne, ale nie dawane oficjalnie. Z czasem, oprócz wieńca z gałązek oliwnych, otrzymywano pieniądze i przedmioty wartościowe. Sławę zdobywało całe miasto, a nie tylko wygrany. W Olimpii przygotowania były nadzorowane przez sędziów, słynących z surowości i profesjonalizmu. Do przygotowania i przeszkolenia sędziów przykładano wielką wagę. Obowiązywał dziesięciomiesięczny wyczerpujący trening. Arbitrzy musieli być czujni i znać reguły sportu, bo zawodnicy czasem próbowali oszukiwać. W takich przypadkach sędzia miał prawo wymierzyć im chłostę rózgą. Oprócz tego zawodnik, który dopuścił się oszustwa, zmuszony był postawić pomnik Zeusowi, na którym wyryto jego imię i nazwisko oraz występek, którego się dopuścił. Najpopularniejszym z oszustów jest Ateńczyk Kalliopos, który przekupił swoich niedoszłych przeciwników. Cała sprawa wyszła na jaw. Ateńczyk i inni musieli postawić pomniki dla Zeusa.
c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz